Dwa fałszywe alarmy na dwóch amerykańskich lotniskach. W obu przypadkach poty na jakiś czas zamknięto. Wzmożona czujność ma związek z udaremnionym w święta zamachem na samolot lecący z Amsterdamu do Detroit. Maszynę próbował wysadzić 23-letni Nigeryjczyk powiązany z Al-Kaidą.

Lotnisko w Bakersfield w Stanie Kalifornia zamknięto po tym, jak w bagażu jednego z pasażerów wykryto butelki z płynem, który początkowo zidentyfikowano jako materiał wybuchowy. W ostateczności okazało się, że to zwykły miód. Lotnisko Meadows Field, obsługujące linie krajowe, było jednak zamknięte prawie przez cały dzień i pasażerowie musieli czekać lub szukać innych połączeń.

Drugi – jak się później okazało – fałszywy alarm wywołała walizka na dużym, międzynarodowym lotnisku w Minneapolis - St.Paul. Pies obwąchujący bagaże zaczął interesować się jednym z nich. To wystarczyło, aby władze wezwały ekipę pirotechników i zarządziły ewakuację części lotniska na ponad godzinę.

Okazało się, że walizka nie zawiera niczego podejrzanego, a na pasie do odbioru bagażu umieścili ją sami pracownicy linii lotniczej, aby zasygnalizować, że wszystko zostało już wyładowane.

Mimo to doszło do sporego zamieszania, kilka rejsów zostało opóźnionych i nie wszyscy pasażerowie zdążyli na swoje samoloty.