Miesiąc po rozpoczęciu okupacji Wall Street, protesty ogarnęły niemal całą Amerykę. "Oburzeni" pikietują w Orlando, Pittsburgh, Denver, Detroit, Jackson, Los Angeles, Bostonie, Chicago, Waszyngtonie i mieście, gdzie protest się rozpoczął, czyli w Nowym Jorku.

Tej fali protestów nie da się już powstrzymać. To już nie garstka zdesperowanych, młodych Amerykanów, a tysiące ludzi i dziesiątki organizacji. Protestuję przeciwko systemowi pożyczek studenckich. To nie w porządku, że 18-latkom pożycza się takie sumy na naukę, a potem każe im się je spłacać w sytuacji, gdy nie ma żadnych perspektyw, by dostać pracę po ukończeniu studiów - oburza się młoda Amerykanka. Jak dodaje, na wsparcie mogą za to liczyć wielkie banki i korporacje.

Jedni modlą się o zmiany na świecie, inni głośno wyrażają swoją opinię na temat sytuacji w USA. Jestem nauczycielem w szkole. Przyłączyłem się do protestu, bo jestem rozczarowany, gdy słyszę, że biedni są biedni, ponieważ to ich wina - tłumaczy John, nauczyciel historii. Dodał, że bardzo liczy na przyjazd do Nowego Jorku byłego prezydenta Lecha Wałęsy. To wspaniale, że ma przyjechać i wspierać tutaj ten ruch. Mam nadzieję, że naprawdę przyjedzie - dodaje.

"Oburzeni" z całego świata i zdjęcia ich protestów są dziś na pierwszych stronach porannych dzienników. Rzym, Lizbona, Madryt, Barcelona, Paryż, Frankfurt nad Menem, Berlin - tam tłumy protestowały przeciwko bankierom i skutkom kryzysu. Najgwałtowniejszy przebieg miały demonstracje w stolicy Włoch - rannych zostało 135 osób.