Za kratki trafiło już ponad sto osób z tak zwanego obozu reformistów, czyli zwolenników przegranego w wyborach Mirhosejna Musawiego. Wśród zatrzymanych jest brat byłego prezydenat Chatamiego. Wczoraj w Teheranie doszło do największych od wielu lat protestów.

Według telewizji al-Arabija jest kilka ofiar śmiertelnych. Przed gmachem ministerstwa spraw wewnętrznych na placu Fatimi padły strzały. Stacja podała również, że policja ścigała i aresztowała demonstrantów, uczestniczących w proteście na placu Wanak - jednym z najważniejszych teherańskich węzłów komunikacyjnych. Obserwatorzy twierdzą, że w Teheranie panuje "napięta sytuacja".

Według oficjalnych rezultatów urzędujący prezydent Mahmud Ahmadineżad zdobył około 62,6 proc. głosów Irańczyków i zapewnił sobie reelekcję. Jego główny rywal Mir-Hosejn Musawi dostał ok. 33,7 proc. poparcia. Zapytaliśmy znawcę świata Islamu profesora Janusza Daneckiego o to, czy protesty mogą być wstępem do głębszych zmian w Iranie: