Aleksandria, Port Said i Kair były widownią starć przeciwników i zwolenników prezydenta Mohammeda Mursiego. W Aleksandrii przeciwnicy islamizacji Egiptu podpalili siedzibę partii rządzącej - zginęła jedna osoba. Ok. 200 w całym kraju zostało rannych.

Uczestnicy demonstracji, w której brały udział dziesiątki tysięcy ludzi, podpalili siedzibę rządzącej Partii Wolności i Sprawiedliwości w dzielnicy Sidi Gaber, gdzie 54 osoby odniosły rany podczas starć zwolenników i przeciwników Mursiego.

W piątek wieczorem nad gmachem unosiły się kolumny czarnego dymu.

Zabity demonstrant był zwolennikiem prezydenta. To już piąta ofiara śmiertelna starć ulicznych w ciągu ostatnich kilku dni.

Według personelu szpitala polowego założonego naprędce w meczecie Aser al-Islam w Sidi Gaber, udzielono tam pomocy 143 rannym. Większość miała rany od pocisków śrutowych.

W Egipcie doszło w tych dniach do największego napięcia politycznego od czasu dojścia Mursiego do władzy - napisała z Kairu agencja AFP.

W Aleksandrii uczestnicy demonstracji opozycyjnych i zwolennicy Mursiego walczyli ze sobą na kamienie. Oskarżają się nawzajem o rozmieszczenie na dachach domów strzelców wyborowych.

Gwałtowne demonstracje trwały przez wiele godzin również w innych miastach kraju, zwłaszcza w delcie Nilu, gdzie opozycjoniści podpalili biura partii rządzącej w mieście Aga, w prowincji Dakahlia.

Wobec panującego napięcia Egipt nie będzie pracował w niedzielę, która jest tutaj pierwszym dniem tygodnia roboczego.

Depesze agencyjne mówią o ściąganiu do głównych miast egipskich wojskowych posiłków z prowincji.