​Co najmniej 373 osoby zostały zatrzymane w Egipcie w związku z antyprezydenckimi protestami, do których doszło pod koniec ubiegłego tygodnia.

W Kairze i innych miastach Egiptu na ulice wyszły setki protestujących przeciwko korupcji we władzach. Demonstrujący wykrzykiwali hasła wzywające do ustąpienia prezydenta Abd el-Fataha es-Sisiego.

Dyrektor Egipskiej Komisji Praw i Wolności (ECRF) Mohamed Lotfy poinformował, że większość spośród 373 zatrzymanych w ostatnich dniach to osoby w wieku 18-41 lat. Zdaniem dyrektora Arabskiej Sieci Informacji o Prawach Człowieka - Gamala Eida - liczba zatrzymanych przekroczyła 400. "Nasi prawnicy nie nadążają" - dodał. Prawnik Malek Adly Khaled El-Masry przekazał, że przesłuchano co najmniej 220 osób.

Do protestów zainspirowały ludzi nagrania wideo zamieszczone w internecie przez egipskiego biznesmena, aktora i działacza politycznego Mohameda Alego, w których oskarżył on Sisiego i wspierającą go armię o korupcję. Według Alego, który żyje na dobrowolnym wygnaniu w Hiszpanii, prezydent wydał miliony z publicznych pieniędzy na luksusowe rezydencje i hotele, kiedy miliony Egipcjan żyją w nędzy i odczuwają skutki realizowanej od kilku lat rządowej polityki oszczędności.

Sisi doszedł do władzy w 2014 roku, po obaleniu przez wojsko pierwszego demokratycznie wybranego prezydenta tego kraju - Mohammeda Mursiego, następstwie masowych protestów przeciwko jego islamistycznym rządom. Od objęcia władzy, Sisi zdecydowanie zwalcza wszelkie objawy sprzeciwu, co doprowadziło do zatrzymania dziesiątek tysięcy ludzi i oskarżania prezydenta o łamanie praw obywatelskich i praw człowieka. 

Zwolennicy Sisiego twierdzą, że rządy twardej ręki są konieczne dla ustabilizowania sytuacji w kraju, zwłaszcza w obliczu islamistycznej rebelii na półwyspie Synaj. Wskazują też, że uzgodnił on program reform gospodarczych.

Sisi przebywa obecnie w Nowym Jorku, dokąd udał się w związku z sesją Zgromadzenia Ogólnego ONZ.