Nie cichną zamieszki w Iranie. Policja w stolicy kraju znów starła się we wtorek z setkami demonstrantów, domagających się reform. Według świadków, aresztowano dziesiątki osób. To kolejne rozruchy związane ze spornymi wyborami prezydenckimi, które odbyły się w ubiegłym miesiącu. Zwyciężył w nich urzędujący prezydent Mahmud Ahmadineżad.

Demonstranci, którzy zebrali się na placu Haft-e-Tir pomimo zakazu wprowadzonego w wyniku powyborczych niepokojów, wykrzykiwali hasła przeciwko prezydentowi i jego rządowi: Ahmadineżad ustąpŚmierć dyktatorom. Do akcji wkroczyła policja.

Policja zabiera dziesiątki demonstrantów do radiowozów i wywozi ich. Są tu setki policjantów i ubranych po cywilnemu funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa, biją ludzi, którzy zebrali się, by wesprzeć Musawiego - relacjonowali świadkowie.

Według oficjalnych wyników, przeprowadzone 12 czerwca wybory prezydenckie w Iranie wygrał dotychczasowy prezydent Mahmud Ahmadineżad. Opozycja, na której czele stoi jego kontrkandydat Mir-Hosejn Musawi, uznała, że zostały one sfałszowane, i rozpoczęła masowe protesty.

W piątek - po kilkutygodniowej przerwie - protesty wybuchły na nowo, kiedy były prezydent Akbar Haszemi Rafsandżani oświadczył, że Republika Islamska znajduje się w kryzysie oraz że istnieją wątpliwości, dotyczące wyników wyborów.