W poniedziałek przed niemieckim sądem na ławie oskarżonych zasiądzie 40-letni lekarz specjalizujący się w opiece paliatywnej - Johannes M. Śledczy zarzucają mu zamordowanie 15 pacjentów poprzez podanie śmiertelnych dawek leków. Prokuratura nie wyklucza, że liczba ofiar może być znacznie większa.
- Johannes M. oskarżony jest o zamordowanie 12 kobiet i 3 mężczyzn.
- Jego ofiarami byli pacjenci, którym podawał środki znieczulające i zwiotczające mięśnie bez ich wiedzy, co prowadziło do szybkiej śmierci.
- By zatrzeć ślady, w kilku przypadkach podpalał mieszkania ofiar.
- Obecnie badanych jest aż 96 innych przypadków zgonów powiązanych z lekarzem, w tym śmierć jego teściowej.
- Prokuratura nie znalazła innego motywu niż chęć zabijania i wnioskuje o dożywocie dla lekarza.
Według ustaleń śledczych, Johannes M., nazywany przez niemieckie media "doktorem śmierć", miał działać na terenie Berlina od września 2021 do lipca 2024 roku. W tym czasie, jak wynika z aktu oskarżenia, zamordował on 12 kobiet i 3 mężczyzn w wieku od 25 do 94 lat.
Jego ofiarami byli pacjenci, którym podawał śmiertelne koktajle leków - głównie środki znieczulające i leki zwiotczające mięśnie. W niektórych przypadkach, by zatrzeć ślady swoich czynów, miał podpalać mieszkania ofiar.
Alarm podniosła współpracowniczka lekarza, która zwróciła uwagę na niepokojącą liczbę zgonów w wyniku pożarów wśród jego pacjentów. To właśnie jej czujność doprowadziła do wszczęcia śledztwa w lipcu ubiegłego roku. Johannes M. został zatrzymany w sierpniu, początkowo w związku z czterema przypadkami śmierci. Jednak dalsze dochodzenie ujawniło kolejne podejrzane zgony.
Prokuratura podkreśla, że sprawa może mieć znacznie większy zasięg. Obecnie badanych jest aż 96 innych przypadków śmierci pacjentów, z którymi lekarz miał kontakt. Wśród nich znajduje się również zgon teściowej oskarżonego. Kobieta chorowała na nowotwór, jednak okoliczności jej śmierci wzbudziły podejrzenia śledczych - zmarła podczas wizyty zięcia w Polsce na początku 2024 roku.
Johannes M. ukończył specjalizację z radiologii i medycyny ogólnej, a następnie zajął się opieką paliatywną. Co ciekawe, już w 2013 roku napisał rozprawę doktorską poświęconą motywom seryjnych morderców, rozpoczynając ją pytaniem: "Dlaczego ludzie zabijają?". Dziś śledczy zastanawiają się, czy nie była to zapowiedź jego własnych czynów.
Według prokuratury, we wszystkich 15 przypadkach Johannes M. miał podać pacjentom środki znieczulające i leki zwiotczające mięśnie bez ich wiedzy i zgody. Leki te paraliżowały mięśnie oddechowe, prowadząc do śmierci w ciągu kilku minut. W pięciu przypadkach lekarz podpalał mieszkania ofiar, próbując w ten sposób zatrzeć ślady zbrodni.
Śledczy opisują szczególnie wstrząsające wydarzenia z 8 lipca 2024 roku. Tego dnia Johannes M. miał zamordować dwóch pacjentów - najpierw 75-letniego mężczyznę w dzielnicy Kreuzberg, a kilka godzin później 76-letnią kobietę w sąsiednim Neukoelln. W mieszkaniu kobiety próbował wywołać pożar, jednak ogień zgasł.
Johannes M. do tej pory nie skomentował zarzutów. Prokuratura podkreśla, że nie znalazła żadnego innego motywu poza samą chęcią zabijania. Wnioskowany jest najwyższy wymiar kary - dożywotnie pozbawienie wolności.
Sprawa przypomina głośny proces pielęgniarza Nielsa Hoegla, który w 2019 roku został skazany na dożywocie za zamordowanie 85 pacjentów. Hoegl uznawany jest za najbardziej brutalnego seryjnego mordercę w historii niemieckiej służby zdrowia. W ostatnich latach niemieckie sądy skazały także innych pracowników medycznych za podobne zbrodnie - w 2023 roku pielęgniarka została skazana na dożywocie za zabójstwo dwóch pacjentów, a w marcu tego roku kolejna pielęgniarka stanęła przed sądem za podanie śmiertelnych dawek leków 26 pacjentom, z czego dziewięciu zmarło.


