W 16 hiszpańskich miastach odbyły się demonstracje przeciwko wdrażanej pod naciskiem rządu przez regionalne samorządy prywatyzacji znacznej części szpitali i przychodni lekarskich. Dotąd protestowano publicznie tylko w Madrycie.

Po raz pierwszy "demonstracje białych fartuchów", tj. średniego personelu medycznego i lekarzy, oraz tysięcy pacjentów przeciwko prywatyzacji odbyły się w Barcelonie, Cuence, Murcii, Pampelunie, Toledo, Saragossie i innych miastach należących do regionów autonomicznych.

Agencja AP w relacji ze stolicy Hiszpanii, gdzie pochody protestacyjne przeszły ze wszystkich dzielnic na plac Cibeles w centrum Madrytu, przytacza główny argument przeciwników prywatyzacji: "To jest rozdrapywanie służb publicznych powstałych z naszych składek i przekazywanie ich prywatnym firm, aby ciągnęły z tego zyski".

Przedstawiciel wydziału zdrowia we władzach regionalnych Madrytu Javier Fernandez-Lasquetty, również cytowany przez amerykańską agencję prasową, bronił prywatyzacji jako "sposobu oszczędzania publicznych pieniędzy, co jest dziś dla Hiszpanii najważniejsze, aby mogła powrócić na drogę rozwoju". Oskarżył on organizatorów masowych protestów, w tym personel szpitalny, o "działanie we własnym interesie".

W organizowaniu marszów protestacyjnych wzięły udział m.in. hiszpańskie Stowarzyszenie Obrony Publicznej Opieki Zdrowotnej i dziesiątki stowarzyszeń lokatorskich, występujących w obronie szpitali.

Ogłoszony dla Madrytu plan prywatyzacji objął sześć szpitali i 27 przychodni lekarskich.