Czy to kolejna choroba Fidela Castro? Czy to definitywny koniec dyktatora? Od kilkudziesięciu godzin te pytania pozostają bez odpowiedzi. 1 sierpnia kubański dyktator przeszedł operację jelit. W związku z tym oddał władzę – jak zaznaczył, tymczasowo – swemu bratu, Raulowi.

Castro jest bardzo ciężko chory. Prawdopodobnie poważniej niż wielu myśli. Już nie wróci, nawet jeśli wyjdzie z tej choroby - uważa profesor Jamie Suchlicki, dyrektor Instytutu Kubańskiego Uniwersytetu Miami. Profesor od nocy z poniedziałku na wtorek nieustannie kontaktuje się z opozycjonistami i przyjaciółmi na wyspie.

Władza Raula Castro stała się faktem. Faktem jest także koniec pewnej epoki. Fidel jako przywódca to już historia. To koniec - zaznacza Suchlicki. Nie oznacza to jednak końca reżimu. Profesor nie wierzy w jakiekolwiek głębsze zmiany i przekonuje, że izolacja Kuby będzie trwać jeszcze latami.

Przekazanie władzy między braćmi skrytykowały Stany Zjednoczone. Powierzenie władzy Raulowi Castro pozbawiło Kubańczyków możliwości wybrania rządzących w demokratycznych wyborach - powiedział Sean McCormack, rzecznik amerykańskiego Departamentu Stanu.

Wcześniej siostra dyktatora Juanita Castro Ruz poinformowała w amerykańskiej telewizji, że dyktator opuścił już oddział intensywnej terapii i czuje się dobrze.

Słowa siostry Castro w Hawanie przyjęto z rezerwą – Ruz mieszka w Miami i ze względów politycznych nie rozmawiała w bratem od kilku lat. Poza tym pokłócona z Fidelem siostra nie ma rzekomo dostępu do poufnych informacji dotyczących przywódcy, a zwłaszcza jego zdrowia. Podając wiadomość o stanie zdrowia dyktatora Ruz powołała się na osoby, które podobno rozmawiały z El Comandante.

Na Kubie zaostrzono środki bezpieczeństwa – wzrosła liczba kontroli policyjnych, w stanie pełnej gotowości są służby ratunkowe. Partia komunistyczna nasiliła także akcje propagandowe – ulicami przechodzi wiec za wiecem.

To nie zmniejsza jednak społecznej niepewności, co będzie dalej. W mediach nadal nie pokazuje się ani Fidel, ani Raul Castro. Powtarzane są tylko zapewnienia przewodniczącego parlamentu, który miał rozmawiać z El Comandante już po operacji. Wedle jego słów, Castro jest „bardzo ożywiony i czuje się doskonale”.

Gdyby nawet Fidel Castro pojawił się w telewizji, nie można byłoby mieć pewności, że nie jest to jeden z jego sobowtórów. Kubańscy uchodźcy w Miami powiedzieli korespondentowi RMF FM, że jest ich kilka – jednak na razie żaden z nich nie pokazuje się publicznie. - Oni nie mają prawa mówić. Można ich pokazywać, ale przemawia tylko on - tłumaczą. Z mieszkańcami małej Hawany w Miami na temat sobowtórów Castro rozmawiał Jan Mikruta:

Komunistyczna Partia Kuby będzie rządzić niezależnie od tego, co stanie się z Fidelem Castro - przemówienie Raula Castro sprzed niemal dwóch miesięcy przedrukował największy dziennik na Kubie „Granma”. Raul, który od poniedziałku sprawuje władzę w kraju, jeszcze ani razu nie pokazał się publicznie.

Na razie jednak w mediach nie ma ani Fidela, ani jego brata. A to powoduje, że wśród kubańskich uchodźców aż huczy od plotek. Zdają sobie z tego sprawę władze w Miami, które natychmiast po wiadomości o chorobie kubańskiego przywódcy otworzyły specjalną „antyplotkową infolinię”. I słusznie – telefony wprost się urywają.

Uchodźcy wierzą w śmierć Fidela Castro. Oczekiwaniu na jej potwierdzenie towarzyszą jednak coraz większe nerwy i niepewność. Chciałam skakać i płakać z radości, ale teraz boję się, że może on wciąż żyje - mówi jedna z kobiet. Pojawiają się jednak głosy, że śmierć Fidela nie oznacza końca dyktatury. Posłuchaj:

Kubańscy uchodźcy mieszkający w Miami są już niemal pewni końca epoki Fidela Castro. Opowiadają reporterowi RMF jak bardzo tęsknią za swoim krajem. Jaką Kubę zapamiętali? Posłuchaj: