Ponad 125 mieszkań i biur przeszuka w tym tygodniu niemiecka policja, w związku z aferą podatkową. Chodzi o dziesiątki osób, które by nie płacić podatku od zysków, lokowały swoje oszczędności w Liechtensteinie. Wśród podejrzanych są menadżerowie wielkich niemieckich firm.

To może być największy skandal podatkowy w historii Niemiec. Chodzi o sumę ponad 4 mld euro. Niemiecki wywiad kupił od jednego z byłych pracowników banku w Liechtensteinie listę z nazwiskami osób, które lokowały swoje pieniądze w tamtejszych bankach. Są na nich ludzie ze świata gospodarki, kultury, mediów i sportu.

W wielkiej akcji bierze udział prawie 40 urzędników fiskusa, 8 prokuratorów i ponad 100 policjantów. Pierwszą ofiarą afery stał się w ubiegłym tygodniu były już szef niemieckiej poczty Klaus Zumwinkel. Zdaniem niemieckich, niektórzy oszuści – w obawie przed wysokimi karami – sami stawiają się na policję. Za podatkowe przestępstwa grozi w Niemczech do 10 lat więzienia.