W Belgii nie cichnie burza po ujawnieniu szokującego nagrania wideo zarejestrowanego w Syrii. Na filmie słychać głosy mężczyzn mówiących po flamandzku, którzy uczestniczą w przeprowadzanej przez radykałów egzekucji. Jeden z nich woła, by przytrzymać ofiarę za nogi.

Oblicza się, że około 700 obywateli Unii Europejskiej bierze udział w wojnie domowej w Syrii. Pojechało tam m.in. co najmniej kilkudziesięciu Belgów i 22 dżihadystów z Antwerpii. Burmistrz tego miasta Bart De Wever zapowiedział już, że wypisze z rejestru mieszkańców każdego, kto wróci z wojny w Syrii. Taka osoba nie będzie mieć prawa również do świadczeń socjalnych, musi także liczyć się z koniecznością stanięcia przed prokuraturą. Nie wyjeżdżajcie do Syrii, nie słuchajcie radykałów. Jest bardzo prawdopodobne, że już stamtąd nigdy nie wrócicie, a tam jest piekło - apeluje De Wever.

Belgowie obawiają się, że powracający z wojny islamscy ekstremiści staną się zalążkiem organizacji terrorystycznych w ich kraju. Jednak nie wszystkim podoba się polityka władz wobec tych obywateli, którzy pojechali walczyć do kraju rządzonego przez reżim Baszara el-Asada. Niektórzy sądzą, że takim osobom odcina się drogę powrotu. Władze Belgii wolałyby, żeby oni zginęli. Robią wszystko, żebyśmy nie zobaczyły już nigdy naszych dzieci - mówi matka nastolatka, który pojechał do Syrii.