Na portalach informacyjnych i w mediach społecznościowych na początku tygodnia pojawiły się informacje o zbliżającej się do Ziemi burzy słonecznej. To jednak tylko plotka – uspokajają naukowcy i wskazują, że na początku lipca miało miejsce inne zjawisko, także związane ze słońcem.

Pierwsze wzmianki o rzekomej burzy słonecznej, która miała uderzyć w Ziemię, pojawiły się w mediach społecznościowych i na portalach informacyjnych we wtorek. Miała ona poruszać się z prędkością 1,6 miliona kilometrów na godzinę i pojawić się w tym tygodniu na godzinę nad Ziemią. 

Czarne scenariusze przewidywały, że burza słoneczna miała uderzyć w satelity znajdującej się w górnych warstwach naszej planety. Mogłoby to wywołać problemy na przykład z siecią telefonii komórkowej czy nawigacją. Burza miała także wywołać przerwy w dostawie prądu.

Centrum Prognozowania Pogody Kosmicznej komentuje

Associated Press zweryfikowała doniesienia, które pojawiały się w internecie w ostatnich dniach. 

Amerykańska agencja skontaktowała się z przedstawicielem Centrum Prognozowania Pogody Kosmicznej, które było wymieniane jako źródło informacji o nadchodzącej burzy słonecznej. Bill Murtagh zaprzeczył jednak, aby jakiekolwiek zjawiska tego typu miały wystąpić.

Rozbłysk słoneczny

Murtagh przekazał, że 3 lipca miał miejsce najjaśniejszy od czterech lat rozbłysk słoneczny (nagłe wydzielanie w atmosferze Słońca ogromnej ilości energii). Zjawisko to może trwać od kilkunastu minut do nawet około półtorej godziny.

Podczas 11-letniego cyklu słonecznego rozbłyski można zaobserwować co około 150 lat. Co ważne, atmosfera, a także ziemskie pole magnetyczne chronią nas przed ich negatywnymi skutkami.