Rząd premiera Bojko Borisowa stał się pierwszym w historii Bułgarii, który użył gazu przeciwko protestującym. Policja twierdzi, że gazu w Sofii użyli również uczestnicy protestów. Wśród Bułgarów rośnie rozczarowanie reakcją Brukseli na wydarzenia w ich stolicy.

Przedstawiciele sofijskiego pogotowia ratunkowego poinformowali na konferencji prasowej, że do kilku szpitali przywieziono 45 osób, w większości z chemicznymi oparzeniami oczu. Na dalsze leczenie pozostawiono sześciu poszkodowanych - dwóch demonstrantów i czterech policjantów. 

MSW poinformowało o 35 zatrzymanych. Przekazało też, że większość, to znani policji kibice futbolowi z prowincji i że część z nich miała przy sobie spreje z gazem. MSW podało, że około 100 policjantów ucierpiało wskutek użycia przeciwko nim przez demonstrantów gazu. O liczbie protestujących, poszkodowanych w wyniku użycia gazu przez policję, MSW nie wspomniało. 

Według jednego z organizatorów antyrządowych protestów - rzeźbiarza prof. Welisława Minekowa przeciw demonstrantom w Sofii rano skierowano 9 tys. funkcjonariuszy policji i żandarmerii. Minekow przekazał, że rano przed parlamentem zebrało się około 10 tys. protestujących, później część z nich odeszła. Dane na początku zbierano dronem, później policja zakazała jego użycia -  dodał. 

Cały świat mógł zobaczyć, kto nami rządzi - powiedział Minekow w wywiadzie dla radia publicznego. 

Dziennikarz telewizyjny Martin Karbowski zauważył z kolei: Taką siłę i przemoc dotychczas widzieliśmy wyłącznie w telewizji w relacjach z krajów jak Francja i Grecja. Do czego jeszcze jest zdolny premier, by obronić swoje stanowisko. 

Bułgarskie media, relacjonując światowe echa trwających od 56 dni antyrządowych protestów, z rozczarowaniem piszą o braku reakcji ze strony UE. Rozczarowani są też protestujący, gdyż ich zdaniem KE nie może nie orientować się w sytuacji w Bułgarii, w tym nie wiedzieć o korupcji, malwersacjach funduszami unijnymi i braku niezależności systemu sądowniczego.

Przed ambasadą Niemiec, stałym przedstawicielstwem KE w Sofii, a także przed siedzibą kanclerz Angeli Merkel w Berlinie Bułgarzy kilkakrotnie organizowali protesty. Były akcje "Otwierany oczy na wydarzenia w Bułgarii".

W środę, jak donoszą portale euroactiv.bg i Dnewnik, w Brukseli w siedzibie EPL odmówiono przyjęcia protestujących Bułgarów, którzy chcieli spotkać się z jej liderem Donaldem Tuskiem. Zostawili oni adresowany do niego i do szefa klubu EPL w Parlamencie Europejskim Manfreda Webera list z pytaniem czy dla nich stanowisko Borisowa jest do zaakceptowania. Do Webera skierowano również pytanie, czy podtrzymuje swoje stanowisko z 10 lipca, gdy tuż po wybuchu antyrządowych protestów, zadeklarował, że EPL popiera Borisowa.

Na pytanie dlaczego w Brukseli Borisowowi przebacza się tak wiele, odpowiedź brzmi, że chodzi o skomplikowaną sieć wzajemnych zależności wewnątrz UE - napisał szef bułgarskiej redakcji Deutsche Welle Aleksander Andreew. Dodał jednak, że "można przewidzieć, że zarówno w Brukseli, jak i w Berlinie odetchnęliby z ulgą, gdyby żądania protestujących zostały spełnione i obecny rząd w Sofii szybko odszedł po wyborach, po których nowy gabinet nareszcie zająłby się walką z korupcją".