BATE Borysów popsuł tradycyjne bawarskie święto Oktoberfest i zdjął skalp z Bayernu Monachium - piszą białoruskie portale po sensacyjnym zwycięstwie mistrza Białorusi w Lidze Mistrzów (3:1).

"Niech monachijczycy analizują swoje problemy, a nam wystarczy niewiarygodne objęcie prowadzenia w grupie F i jasno zarysowana perspektywa kontynuacji sezonu w Pucharze Europy. Trzeba mierzyć przynajmniej w trzecie miejsce w grupie, dające awans do 1/16 finału Ligi Europy. Można też pomarzyć o czymś więcej, ale lepiej nie wspominać o tym na głos" - pisze niezależna gazeta internetowa "Biełorusskije Nowosti".

Portal ocenia, że w pierwszej połowie meczu inicjatywa należała do Bayernu. "Ale bramkarz Andrej Harbunau zagrał wspaniale, nie raz ratując drużynę z trudnych sytuacji. Mimo większej aktywności niemieckiej drużyny, pierwszego gola strzelili gospodarze" - podkreślono.

Komentatorka "Komsomolskiej Prawdy w Biełorussii" ocenia zaś, że "wynik 1:3 nie mógł się przyśnić niezwyciężonym Niemcom w najgorszym śnie". Główny trener borysowskiego zespołu Wiktar Hanczarenka w pierwszych wypowiedziach po zwycięstwie podkreślił, że było ono możliwe m.in. dzięki znakomitej atmosferze w drużynie oraz dużemu tempu gry.

"Nasza drużyna chce się rozwijać i zwyciężać. Mamy bardzo dobrą atmosferę w zespole. Oprócz tego w pewnym momencie udało nam się zwiększyć tempo gry. Oczywiście, gdy gra się z największymi, bardzo ważny jest także łut szczęścia" - powiedział portalowi "Pressball".
Hanczarenka był także zachwycony przyjęciem drużyny przez kibiców na stadionie w Mińsku, gdzie BATE rozgrywa mecze Ligi Mistrzów. "Dla takich chwil warto żyć" - oświadczył.

Klub zamieścił na swojej stronie internetowej specjalne podziękowania, w których pisze: "Z całego serca dziękujemy wszystkim kibicom, którzy przyszli na trybuny mińskiego stadionu. Bez was zwycięstwo nad znakomitościami z Monachium byłoby niemożliwe". I kończy słowami: "Do zwycięstwa - razem!".

Trener zastrzegł jednak, że jest daleki od euforii. Zapytany przez portal Goals.by, czy wynik 3:1 (w takim stosunku na inaugurację LM BATE pokonało francuskie Lille - PAP) stanie się tradycją, odparł: "Odnieśliśmy wielki sukces, ale nie można od razu twierdzić, że będziemy tak zwyciężać cały czas. Nie zapominajmy, że to Liga Mistrzów". Obrońca borysowskiej drużyny Jahor Filipienka powiedział po meczu: "Po strzeleniu trzeciego gola przeżyliśmy niesamowitą euforię. Daliśmy wyraz swojej radości z kibicami, ale w szatni wszyscy siedzieli i milczeli - po prostu nie mieliśmy sił. Wszystkie zostawiliśmy na boisku".

BATE debiutowało w fazie grupowej Champions League w sezonie 2008/09. Odpadł jednak szybko, nie odnosząc żadnego zwycięstwa. W kolejnych dwóch latach zagrał w fazie grupowej Ligi Europejskiej. Do klubowej elity kontynentu awansował ponownie przed rokiem. Również nie wygrał żadnego z sześciu spotkań, a poniósł cztery porażki. Tym razem po dwóch kolejkach zasługuje na miano rewelacji rozgrywek