Izrael przeprowadził w środę nad ranem atak rakietowy na pozycje sił rządowych i ich sojuszników w południowej Syrii - poinformowała syryjska oficjalna agencja prasowa SANA.

Izrael zaatakował z powietrza m.in. wzgórza Tal al-Hara, które mają strategiczne znaczenie ze względu na położenie w pobliżu zaanektowanych przez Izrael Wzgórz Golan.

Syryjska telewizja państwowa podała informację o "izraelskiej agresji" w obszarze Tal al-Hara i "szkodach materialnych", które spowodował ten atak.

O ataku rakietowym, "prawdopodobnie izraelskim", w południowej Syrii poinformowało także Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka, dysponujące własną siecią informatorów w tym kraju.

Według Obserwatorium celem ataku były pozycje sił rządowych i wspierających je milicji, w tym libańskiego Hezbollahu. Syryjska obrona powietrzna zareagowała na ten atak. Niektóre rakiety zostały zestrzelone, inne trafiły w swoje cele - powiedział szef Obserwatorium Rami Abdel Rahman.

Pogranicze izraelsko-syryjskie jest w ostatnim okresie obszarem poważnej konfrontacji militarnej. Siły powietrzne Izraela dokonywały licznych nalotów na obiekty wojskowe Hezbollahu, a także na irańskich doradców wojskowych wspierających reżim prezydenta Baszara el-Asada.

Izrael twierdzi, że Iran i Hezbollah dążą do przekształcenia Syrii w nową linię frontu w konfrontacji z państwem żydowskim. Napięcia przybrały na sile po decyzji prezydenta USA Donalda Trumpa z końca marca o uznaniu zwierzchnictwa Izraela nad Wzgórzami Golan, zajętymi przez państwo żydowskie podczas wojny sześciodniowej w 1967 roku. Decyzja ta nie została nigdy zaaprobowana przez wspólnotę międzynarodową. ONZ uważa Wzgórza Golan za okupowane terytorium Syrii.

W rezultacie wojny w Syrii, która wybuchła w 2011 roku w następstwie represji reżimu wobec prodemokratycznych pokojowych manifestantów, zginęło ponad 370 tys. ludzi, a miliony zostały zmuszone do opuszczenia swoich domów.