Po wczorajszych zamachach terrorystycznych na World Trade Center i Pentagon Stany Zjednoczone będą prawdopodobnie dążyć do szybkiego i zdecydowanego odwetu na tych, którzy atak przeprowadzili. Zapowiadał to już wczoraj prezydent George Bush, potwierdził dziś sekretarz stanu Collin Powell: "Musimy odpowiedzieć. Nikt nie może zaatakować Ameryki w taki sposób i nie ponieść konsekwencji".

Lecz choć Ameryka chce odpowiedzieć zmasowanie i zdecydowanie, wczorajsze zamachy oznaczają, zdaniem ekspertów, że Stany Zjednoczone czeka bardzo długa i bardzo trudna walka z terroryzmem. W tej nowej wojnie Amerykanie najprawdopodobniej poproszą o wsparcie swych sojuszników w Europie. Dyplomaci w NATO i Unii Europejskiej uważają, że nie będzie to tylko i wyłącznie wsparcie polityczne, ale także współpraca w walce z terroryzmem, a niewykluczone, że również udział w ewentualnych akcjach militarnych. Jeśli potwierdzą się podejrzenia, że za zamachami stoją islamiści z organizacji saudyjskiego terrorysty Osamy bin Ladena, walka może być tym trudniejsza. Pogłębiająca się przepaść między bogatym, kapitalistycznym światem, a coraz biedniejszymi muzułmańskimi państwami takimi jak Afganistan czy Pakistan, a także sytuacja na terenach palestyńskich sprawia, że terrorystom nietrudno będzie znaleźć kolejnych zamachowców - samobójców, którzy zastąpią "męczenników" już poległych w świętej wojnie z Zachodem. Eksperci przestrzegają - wczorajsze zamachy i przewidywany amerykański odwet to początek starcia dwóch cywilizacji. "Tego co się dzieje nie można nazwać trzecią wojną światową. To wojna całkowicie nowego rodzaju. Wojna między Zachodem a terroryzmem, wojna cywilizacji" - mówi Dominique Moisi z prestiżowego Francuskiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych.

17:00