Wezwanie do zapłacenia 25 milionów euro kary otrzymał bezrobotny z Neapolu, którego pech polega na tym, że nazywa się tak, jak jeden z bossów miejscowej mafii - kamorry. To najbardziej spektakularna pomyłka krytykowanej agencji, ściągającej zaległe podatki i inne należności.

48-letni mieszkaniec neapolitańskich przedmieść dostał z agencji Equitalia listowne wezwanie do zapłaty 18 milionów euro wraz z odsetkami w wysokości 7 milionów euro jako zadośćuczynienie za straty wyrządzone skarbowi państwa z powodu przemytu, jakiego miał się dopuszczać. Agencja wystawiła także na licytację jego mieszkanie i doprowadziła do wydania nakazu jego eksmisji. Aukcja ma odbyć się 1 lipca.

Mężczyzna przerażony wysokością kary i perspektywą utraty mieszkania zwrócił się do adwokata z ruchu obrony praw konsumentów. Ten zaś ustalił przyczynę horrendalnej pomyłki. Okazało się bowiem, że bezrobotny nazywa się tak samo, jak skazany za przemyt na ogromną skalę boss neapolitańskiej mafii z dzielnicy San Giovanni a Teduccio. To z nim go pomylono. O taki błąd zresztą nietrudno, bo w tamtych stronach Włoch mieszka kilkaset osób, mających takie samo nazwisko i imię jak szef gangu kamorry.

Plagą są "szalone grzywny"

Poszkodowany skierował pozew przeciwko Equitalii, spółce skarbu państwa, która zatrzymuje dla siebie 9 procent każdej ściągniętej należności. Media i organizacje konsumenckie stale informują o popełnianych przez nią błędach. Największą plagą są tak zwane "szalone grzywny", jak określa się rozsyłane do tysięcy kierowców wezwania do zapłacenia mandatów z ogromnymi odsetkami, mimo że je w terminie uiścili.

Problemów z agencją Equitalia i kontrowersji wokół niej jest tak dużo, że władze Rzymu, a także 6 tysięcy gmin w całych Włoszech postanowiły zerwać z nią w najbliższym czasie współpracę i nawiązać z inną firmą, ściągającą zaległe mandaty. Mnożą się jednocześnie apele, także ze strony części polityków, o likwidację agencji Equitalia.