​35 żołnierzy i dziewięciu policjantów zginęło w środę rano w ataku talibów na jednostkę wojskową w prowincji Baghlan na północy Afganistanu - poinformowały lokalne władze, na które powołuje się agencja Reutera. W ostatnim czasie, praktycznie codziennie w całym Afganistanie dochodzi do ataków talibów na przedstawicieli sił bezpieczeństwa.

​35 żołnierzy i dziewięciu policjantów zginęło w środę rano w ataku talibów na jednostkę wojskową w prowincji Baghlan na północy Afganistanu - poinformowały lokalne władze, na które powołuje się agencja Reutera. W ostatnim czasie, praktycznie codziennie w całym Afganistanie dochodzi do ataków talibów na przedstawicieli sił bezpieczeństwa.
Zdjęcie ilustracyjne /JAWAD JALALI /PAP/EPA

Według agencji Associated Press, w Baghlan doszło do ataku na dwa sąsiednie punkty kontrolne, w wyniku czego śmierć poniosło 30 żołnierzy i policjantów. Przewodniczący rady prowincji Mohammad Safdar Mohseni sprecyzował, że bojownicy podpalili punkty kontrolne w powiecie Markazi. Według niego do ataku doszło we wtorek późnym wieczorem.

Odpowiedzialność za napaść wziął rzecznik talibów Zabihullah Mudżahid.

Tymczasem nieco uspokoiła się sytuacja w mieście Ghazni na południowym wschodzie kraju w związku z decyzją talibów o wycofaniu się z trwających tam od pięciu dni walk z siłami afgańskimi, wspieranymi z powietrza przez siły USA. Wskutek zaciekłych starć w Ghazni śmierć poniosło co najmniej 120 osób, w tym około 100 członków sił bezpieczeństwa i od 20 do 30 cywilów, a także ponad 190 talibskich bojowników. 

Reuters zwraca uwagę, że w wyniku tych walk 270-tysięczne Ghazni zostało bardzo zniszczone. Szpital miejski jest przepełniony setkami rannych i osób rozpaczliwie poszukujących krewnych pośród zmarłych i rannych. Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża niesie doraźną pomoc medyczną w szpitalu prowincji, a także dostarcza świeżą wodę i generatory prądy. 

Niektórym ludziom udało się uciec z miasta, ale wielu zostało uwięzionych we własnych domach - powiedział Reuterowi jeden z talibskich dowódców, zastrzegając anonimowość. Jak tłumaczył, decyzję o wycofaniu się z miasta podjęto, aby zapobiec dalszym zniszczeniom. "Ludzie zmagają się z poważnymi niedoborami żywności i wody pitnej, ponieważ przed dwoma dniami odcięto zasilanie energią elektryczną" - dodał. 

W ciągu ostatnich lat talibowie opanowali wiele powiatów w całym kraju; niemal codziennie przeprowadzają ataki, głównie na siły bezpieczeństwa i przedstawicieli władz.

Talibowie walczą z międzynarodowymi siłami pod dowództwem NATO w Afganistanie oraz chcą obalić wspierany przez Zachód rząd w Kabulu, by przejąć władzę i wprowadzić w kraju prawo szariatu. Przeciwko rządowi w Kabulu walczy także lokalna filia dżihadystycznego Państwa Islamskiego oraz powiązana z talibami siatka Hakkaniego. 

(ph)