Jedenastu uzbrojonych napastników i trzech gruzińskich policjantów zginęło w starciach zbrojnych w pobliżu granicy gruzińsko-rosyjskiej. Pięciu funkcjonariuszy zostało zaś rannych. Wcześniej MSW w Tbilisi powiadomiło, że policja prowadzi w pobliżu granicy z rosyjskim Dagestanem operację antyterrorystyczną przeciwko grupie uzbrojonych ludzi, którzy wzięli zakładników.

Gruzińskie portale informacyjne podały, że operację antyterrorystyczną przy granicy z Rosją podjęto w Kachetii, na wschodzie kraju. Jednostki MSW zablokowały rejon, leżący w pobliżu granicy z rosyjskim Dagestanem. "Podjęto wszelkie konieczne środki, by zapewnić bezpieczeństwo obywateli Gruzji" - oświadczyło ministerstwo w komunikacie.

Telewizja Rustawi 2 podała, że operacja była związana z uwolnieniem osób, które zostały uprowadzone przez zbrojną grupę, która przybyła z Dagestanu. Policja podjęła działania po doniesieniach o zaginięciu pięciu młodych mężczyzn. Uwolniła ich tego samego dnia, ale potem okazało się, że napastnicy pojmali dwie grupy ludzi. Rzeczniczka MSW Salome Macharadze powiedziała, że uwolniono już nieokreśloną liczbę osób.

Według ostatnich doniesień zabito 11 uzbrojonych napastników. W starciach zginęło też 3 gruzińskich policjantów, a pięciu zostało rannych.

Strzelanina zwiększy napięcie między Rosją a Gruzją?

Wiceminister spraw wewnętrznych Nodar Charcziładze poinformował, że na razie nie wiadomo, kim są napastnicy i dlaczego przybyli na teren Gruzji. Władze gruzińskie nie oskarżyły Rosji, że stoi ona za akcją.

Agendja Reuters uważa jednak, że strzelanina może zwiększyć napięcie między Rosją a Gruzją, które utrzymuje się od pięciodniowej wojny w sierpniu 2008 roku o separatystyczny region Gruzji - Osetię Południową. W następstwie konfliktu zbrojnego ta republika i drugi region separatystyczny - Abchazja - ogłosiły niepodległość. Uznała ją Rosja, poza nią jedynie Wenezuela, Nikaragua i Nauru. Reszta świata uważa republiki za części Gruzji.