Związkowcy zapowiadają protest w Warszawie. Strajk zacznie się 11 września i potrwa co najmniej cztery dni. Związkowcy niechętnie jednak zdradzają szczegóły planowanych manifestacji i zastrzegają, że mogą się one wydłużyć.

Związkowcy z trzech central - Forum Związków Zawodowych, NSZZ "Solidarność" i Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych - stwierdzili, że są "przygotowani na długą walkę".

Zapowiedzieli, że opracowali już scenariusz czterodniowego strajku w Warszawie. Protest każdego dnia ma być prowadzony przez jedną branżę. Nie oznacza to, że 14 września będzie już spokojnie. Jesteśmy przygotowani na długą walkę - zadeklarował przewodniczący Solidarności Piotr Duda.

Duda powiedział, że protest będzie się odbywał pod hasłem "Dość lekceważenia społeczeństwa". Na bieżąco sztaby protestacyjne będą informowały o przygotowaniach do protestu, ale to mogą być nie tylko dni, lecz tygodnie lub nawet miesiące - podkreślił. Związkowcy nie ujawnili, jak będzie wyglądała wrześniowa akcja protestacyjna w Warszawie.

Związki przekażą zalecenie do terenowych organizacji, by przekształcały się w komitety protestacyjno-strajkowe. To jeden z elementów przygotowań do strajku generalnego.

Przygotowania są już w toku

Przewodniczący FZZ Tadeusz Chwałka powiedział, że pracę zaczęły już zespoły robocze, przygotowujące w szczegółach poszczególne dni wrześniowego protestu.

FZZ, Solidarność i OPZZ opuściły 26 czerwca, na znak protestu, posiedzenie Komisji Trójstronnej z udziałem premiera Donalda Tuska. Związki domagają się m.in. wycofania się przez rząd ze zmian w kodeksie pracy przedłużających maksymalnie do 12 miesięcy okres rozliczeniowy czasu pracy. Obecnie rozliczany jest on maksymalnie w ciągu 4 miesięcy. Warunkiem powrotu do rozmów jest też dla związków dymisja ministra pracy i polityki społecznej Władysława Kosiniaka-Kamysza i jednocześnie jego odejście z funkcji przewodniczącego Komisji Trójstronnej.

Tydzień temu FZZ, Solidarność i OPZZ powołały Międzyzwiązkowy Krajowy Komitet Protestacyjno-Strajkowy mający koordynować zaplanowane na wrzesień protesty. Duda zapowiedział, że postulatem - oprócz spraw pracowniczych - będzie zmiana konstytucji w części dotyczącej referendów krajowych i samej ustawy dotyczącej referendów. Więcej demokracji bezpośredniej - domaga się szef Solidarności.

W sierpniu będziemy organizowali kolejne spotkanie "platformy oburzonych" (...) poprzednie spotkanie odbyło się 16 marca w Gdańsku w sali BHP, kolejne będzie 10 sierpnia w Łodzi - zapowiedział Duda. Według przewodniczącego OPZZ Jana Guza "wszyscy oburzeni i lekceważeni przystąpią do akcji protestacyjnej, by upomnieć się o godność".

Minister pracy ma nadzieję na pokojowe rozwiązanie konfliktu

Minister pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz powiedział, że nie zamierza wycofywać się ze zobowiązania, iż jest cały czas gotowy do rozmów ze związkowcami. Pytany, czy mimo zapowiedzi związkowców nadal wierzy w możliwość rozwiązania konfliktu, podkreślił, że się nie zniechęca.

Rozmową rozwiązuje się dużo więcej problemów niż odchodzeniem od stołu. To jest pewna wartość, o którą trzeba walczyć - o rzetelną i dobrą dyskusję. Warto o to zabiegać, nie poddawać się
- powiedział w czasie konferencji zorganizowanej w resorcie pracy. Na spotkaniu na temat zmian w systemie emerytalnym wzięli udział również przedstawiciele związków zawodowych.

Podczas obrad w warszawskiej siedzibie FZZ związkowcy przyjęli oświadczenie dotyczące dialogu dwustronnego - z pracodawcami. Deklarują gotowość do takich rozmów, ale domagają się zrealizowania poprzednich zobowiązań zawartych w pakiecie antykryzysowym z 2009 r.

Pracodawcy wyciągnęli z niego tylko to, co im pasuje, czyli 12-miesięczny okres rozliczeniowy. (...) To był tylko jeden z punktów czasowego pakietu. Nikt nie mówił, że będzie przełożony na stałe do kodeksu pracy - powiedział Duda. Wprowadzenie pakietów socjalnych, ograniczenie umów na czas określony, określenie ścieżki dojścia do płacy minimalnej na poziomie połowy średniego wynagrodzenia za pracę i wsparcie rodzin najuboższych poszkodowanych w wyniku kryzysu - to sprawy, z których pracodawcy powinni się wywiązać przed rozmowami - podkreślał szef "S".

Pytany o zarzut marszałka Senatu Bogdana Borusewicza, że w stanie wojennym był po drugiej stronie i ochraniał Radiokomitet, powiedział, że to "nikczemne, delikatnie mówiąc, zarzuty". Zrobił wielkie świństwo, nie tylko mi osobiście, ale tym wszystkim chłopakom, którzy w 1981, 82, czy 83 byli wcielani, nie szli sami - do zasadniczej służby wojskowej. To jest po prostu nikczemność - mówił.

Mnie, jako przewodniczącemu związku, a w 1980 roku 18-letniemu chłopakowi, jest przykro, bo to były wzory, a teraz wzory sprzedały się politycznie za funkcje, za stanowiska polityczne. Trzeba wykonywać rozkazy - atakować związkowców, ale to dobrze, bo znaczy to, że się nas boją, że puszczają im nerwy - uważa Duda.

Niech sobie kupią coś na uspokojenie, tylko za swoje, a nie za budżetowe pieniądze - dodał.

(jad)