Dane, które będą udostępniane CBA będą podlegać pełnej kontroli ZUS – uspokaja rzecznik zakładu. Gazeta Wyborcza alarmowała, że Centralne Biuro Antykorupcyjne w najbliższych tygodniach uzyska niemal nieograniczony dostęp do danych na temat 25 milionów Polaków.

Generalny Inspektor Danych Osobowych sprawdzi czy dane Polaków przekazywane z ZUS do CBA będą bezpieczne. W rozmowie z RMF FM Michał Sarzycki zwraca jednak uwagę na swoje ograniczone możliwości i uprawnienia: Nie mogę w żaden sposób kontrolować prac Centralnego Biura Antykorupcyjnego, ale mogę sprawdzić zabezpieczenia łączy, które są stworzone między ZUS-em a CBA. Zamierzam to zrobić od strony ZUS.

Dzięki rozporządzeniu premiera Biuro będzie miało dostęp do zgromadzonych w ZUS danych: przebiegu pracy Polaków, ich zarobków, zwolnień lekarskich.

Rzecznik ZUS twierdzi jednak, że taki sam dostęp do danych Polaków mają sądy, policja, ABW, NIK powiatowe centra pomocy rodzinie i komornicy. Jedyna różnica to szybkość dostępu.

Dotąd Centralne Biuro Antykorupcyjne chcąc uzyskać od ZUS dane ubezpieczonej osoby prywatnej lub firmy, musiało zwracać się do ZUS, wskazując dokładnie, o kogo chodzi, i podając sygnaturę sprawy. Teraz CBA - jako jedyna ze służb specjalnych - zdobędzie stały i bezpośredni dostęp do bazy Zakładu. Funkcjonariusze CBA będą mogli sprawdzać dowolne osoby.

Jak mówi prezes ZUS Paweł Wypych, musiał się na to zgodzić, ponieważ CBA działa w oparciu o obowiązujące rozporządzenie.

W ocenie jednak Ewy Kuleszy, byłej inspektor ochrony danych osobowych oraz Marka Safjana, byłego prezesa Trybunału Konstytucyjnego, rozporządzenie premiera łamie ustawę o CBA, ponieważ pozwala na więcej. Ustawa w artykule 22 nakazuje, aby funkcjonariusz CBA każdorazowo zwracał się o konkretne dane, okazując imienne upoważnienie swego szefa. A rozporządzenie premiera dopuszcza zawieranie między CBA a instytucjami państwowymi (takimi jak ZUS) umów, wedle których CBA może dostać bezpośredni dostęp do informacji, bez każdorazowego wniosku.

Zarzucimy sieć na wszystkich Polaków; zobaczymy, co się na kogo znajdzie - tak profesor Andrzej Zoll ocenia nowy sposób pozyskiwania informacji o milionach Polaków, jaki wymyśliło sobie CBA. Reporter RMF FM Paweł Świąder dokładnie sprawdził, o jakie informacje chodzi: