Prokuratura Regionalna w Krakowie prowadzi dwa śledztwa dotyczące m.in. podejrzenia bezprawnych nacisków na media i ich inwigilacji za rządów poprzedniej koalicji PO-PSL - poinformował minister sprawiedliwości-prokurator generalny Zbigniew Ziobro.

Prokuratura Regionalna w Krakowie prowadzi dwa śledztwa dotyczące m.in. podejrzenia bezprawnych nacisków na media i ich inwigilacji za rządów poprzedniej koalicji PO-PSL - poinformował minister sprawiedliwości-prokurator generalny Zbigniew Ziobro.
Zbigniew Ziobro /Tomasz Gzell /PAP

Według niego, w ramach tych postępowań badane też będzie zawiadomienie ministra skarbu ws. nieprawidłowości przy prywatyzacji spółki "Presspublika", wydawcy "Rzeczpospolitej".

Jak powiedział Ziobro na konferencji prasowej w Prokuraturze Krajowej, w sprawach podejrzenia nacisków na media przesłano zawiadomienia, w tym m.in. od środowisk dziennikarskich, do krakowskiej prokuratury regionalnej i tam podjęto już pierwsze czynności. Jak dodał, sprawa została podzielona na dwa śledztwa, które są ze sobą związane, ale "ze względów pragmatycznych uznano, że warto je prowadzić w dwóch postępowaniach".

Jestem przekonany, że krakowska prokuratura, bo tam skierowaliśmy te zawiadomienia i tam toczą się już pierwsze czynności w tych sprawach, wyjaśni wszechstronnie tę - można powiedzieć aferę - w obszarze mediów i styku działań poprzedniej władzy przy wykorzystaniu w niektórych wypadkach służb specjalnych - powiedział Ziobro.

Pytany przez PAP o te sprawy rzecznik Prokuratury Regionalnej w Krakowie prok. Włodzimierz Krzywicki odmówił podania szczegółów. Ze względu na początkowy etap i klauzulę niejawności tych postępowań prokuratura nie przekazuje żadnych informacji w tej sprawie - powiedział jedynie.

Inwigilacja dziennikarzy przez służby pod poprzednim kierownictwem

Ziobro informował na konferencji, że jednym z wątków "jest również szeroko prowadzona inwigilacja dziennikarzy przez służby specjalne pod poprzednim kierownictwem". Fakty te wyłaniają się z zawiadomień i analiz przesłanych nam z Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego - poinformował.

Jak powiedział Ziobro, wśród okoliczności, które mają zostać wyjaśnione, są m.in. kwestie "czy redaktor naczelny opiniotwórczego dziennika +Rzeczpospolita+ stracił stanowisko, ponieważ w rozmowie z wydawcą tej gazety zażądał bądź wpływał na to minister Paweł Graś, prawa ręka Donalda Tuska w owym czasie".

Czy premier Tusk i jego minister Graś interweniowali u kanclerz Angeli Merkel, by odwołać naczelnego redaktora dziennika "Fakt". Kto podjął decyzję o najściu służb specjalnych i prokuratorów na redakcję "Wprost", mimo że nie było powodów do podjęcia tak drastycznych kroków, a właściwość działania ABW nie mieściła się w zakresie kwalifikacji prawnej czynu, w stosunku do którego było prowadzone wówczas postępowanie karne. Kto za poprzednich rządów kazał inwigilować na tak szeroką skalę część środowiska dziennikarskiego, nie mając ku temu żadnych przesłanek i powodów i wreszcie czy prawdą jest, że faktycznym redaktorem naczelnym największego w Polsce dziennika "Fakt" jest obywatel Niemiec, przedstawiany jako doradca tej gazety - mówił Ziobro.

Prawo prasowe głosi: "Redaktorem naczelnym dziennika lub czasopisma może być osoba, która ma pełną zdolność do czynności prawnych, posiada obywatelstwo polskie i nie jest pozbawiona praw publicznych. (...) Organ rejestracyjny w uzgodnieniu z MSZ może zwolnić redaktora naczelnego od wymogu posiadania obywatelstwa polskiego".

Nieprawidłowości przy prywatyzacji spółki "Presspublika"?

Ziobro powołał się m.in. na informacje medialne, które muszą zostać zweryfikowane w ramach tych śledztw. Według ministra, w ich ramach badane też będzie zawiadomienie ministra skarbu ws. nieprawidłowości przy prywatyzacji spółki "Presspublika", wydawcy "Rzeczpospolitej".

Podkreślił, że sednem sprawy jest, "czy te fakty miały miejsce i pozwalają przyjąć ocenę zachowań przedstawicieli ówczesnej władzy jako zachowania o charakterze przestępczym, które wykraczały poza zakres ich uprawnień i dawały podstawę, być może, do stawiania im zarzutów natury karnej odpowiedzialności przed sądem". Zaznaczył, że o tym "rozstrzygnie ostatecznie sąd".

Podobnie jak państwo, mam nadzieję, że te śledztwa przyniosą istotne ustalenia, które pozwolą odtworzyć, czy doszło do realnego zamachu na wolność mediów w tych konkretnych sprawach. Czy władza nadużyła swych uprawnień - oświadczył Ziobro. Podkreślił, że "zadaniem władzy nie jest, aby wkraczać w obszar działania prywatnych niezależnych mediów".

Według Ziobry roboczą podstawą prawną śledztw jest art. 231 par. 2 Kodeksu karnego, który za przekroczenie uprawnień lub niedopełnienie obowiązków funkcjonariusza publicznego - które jest działaniem na szkodę interesu publicznego lub prywatnego w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej - przewiduje karę od roku do 10 lat więzienia. Druga wstępna kwalifikacja dotyczy art. 44 Prawa prasowego, które przewiduje grzywnę albo karę ograniczenia wolności za utrudnianie lub tłumienie krytyki prasowej.

Ziobro nie wykluczył, że ustalenia w tych sprawach mogą być podstawą do dyskusji na temat zmiany prawa prasowego, "tak aby wzmocnić niezależność poszczególnych dziennikarzy; wzmocnić również tę niezależność poszczególnych dziennikarzy być może wewnątrz redakcji, tak aby każdy z państwa miał jeszcze większe gwarancje (...) swobody przedstawiania faktów zgodnie z waszym sumieniem w służbie prawdy, a nie dlatego, że ktoś wywiera jakąś presję czy nacisk".

Minister powiedział, że liczy na pomoc i zainteresowanie mediów w całej sprawie. Podkreślił, że chodzi w niej o konstytucyjne wolności i niezależność mediów. Bardzo też na to liczę i proszę państwa, jeżeli posiadacie w tych sprawach, które dotyczą waszego środowiska zawodowego, istotne informacje, żebyście zechcieli ewentualnie też nimi podzielić - dodał Ziobro. Zaznaczył, że postępowanie "będzie prowadzone we współpracy z państwem i pod państwa oglądem".

(az)