Nie mam nic wspólnego z zabójstwem właściciela kantoru i jego syna w Myślenicach – twierdzi mężczyzna, podejrzewany o przynależność do gangu zabójców terroryzującego południową Polskę. Policjanci zatrzymali go w czwartek wieczorem.

W sobotę zatrzymanego mężczyznę przesłucha prokuratura.

Według naszych informacji policjanci już od wtorku, czyli od pierwszych zatrzymań, wiedzieli, kim jest podejrzany. Myśmy tego człowieka szukali od pewnego czasu - przyznaje w rozmowie z RMF FM Dariusz Nowak z małopolskiej policji.

W akcji zatrzymania 31-latka brali udział krakowscy policjanci z wydziału kryminalnego ze specjalnej grupy, która zajmuje się śledztwem w sprawie napadów na właścicieli kantorów. Mężczyznę namierzono w czwartek po południu. Nie zatrzymano go od razu, ponieważ mógł być uzbrojony i mogło dojść do strzelaniny. Kiedy wieczorem pojawił się w hotelowym pokoju w miejscowości Tarczyn pod Warszawą, do akcji wkroczyli funkcjonariusze. Mężczyzna był kompletnie zaskoczony i nie stawił żadnego oporu.

Jak ustalił reporter RMF FM mężczyzna w czasie napadu w Myślenicach obserwował ofiary, to on też czekał w samochodzie na morderców i zabrał ich z miejsca zbrodni.

Podczas poprzedniej akcji, która miała miejsce we wtorek, w ręce policji wpadło łącznie trzech mężczyzn. Wobec jednego z nich funkcjonariusze nie byli w stanie przedstawić wystarczająco mocnych dowodów. Został zwolniony do domu. Pozostali dwaj podejrzani spędzą w areszcie trzy miesiące. Prokuratura postawiła im zarzut zabójstwa właścicieli kantoru w Myślenicach.

Informacje o tym, że w południowej Polsce działają przestępcy w brutalny sposób napadający na właścicieli kantorów, ujawnili reporterzy RMF FM i Telewizji Kraków. Na koncie grupy jest prawdopodobnie 8 morderstw. Wszystkie na tle rabunkowym.

Po morderstwie w podkrakowskich Myślenicach wyznaczono nagrodę za pomoc w ujęciu bandytów – władze gminy oraz przedsiębiorcy zebrali łącznie prawie 180 tys. zł. Pieniądze trafią na konto małopolskiej policji.