Dwa miliony złotych kosztować będzie październikowe referendum w sprawie odwołania prezydent Warszawy. Pieniądze pochodzić będą z budżetu stolicy. Wydanie tych funduszy na wybory oznaczać będzie mniejsze środki na inwestycje w stolicy.

W czwartek Rada Warszawy zdecyduje o przesunięciu dwóch milionów złotych z inwestycji w stolicy na referendum w sprawie odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz. Jeżeli pani prezydent zostanie odwołana, to zorganizowanie wyborów prezydenta miasta kosztować będzie cztery miliony złotych. W sumie, zmiana władzy w stolicy pochłonie więc sześć milionów złotych. Za przyśpieszone wybory prezydenta Warszawy zapłaci budżet państwa.

To jednak nie koniec wydatków. Platforma Obywatelska przygotowuje się do wielkiej kampanii informacyjnej. Warszawiacy, na każdym rogu każdej ulicy, będą zarzucani ulotkami i folderami z osiągnięciami Hanny Gronkiewicz-Waltz.

Druga część kampanii ma zniechęcić do głosowania w referendum. W stolicy pojawią się m.in. plakaty z hasłem: "Prawdziwe wybory są za rok". Możliwe, że ten napis zaatakuje mieszkańców zarówno z billboardów, jak i ze spotów telewizyjnych. O takiej formie "reklamy" zdecydować musi sam premier. Ten sam, który stwierdził kiedyś: "szkoda pieniędzy, które zostaną wyrzucone na billboardy i spoty".