W Polsce są już zagraniczne odpowiedniki corhydronu. Resort zdrowia dopuścił do obrotu zamienniki: solu-medrol i solucorte. Leki zostały sprowadzone do Polski z pominięciem procedury przetargowej.

Wybór zamienników odbył się błyskawicznie. Resort zdrowia przyznał, że wzięto to, co było na rynku dostępne i mogło jak najszybciej zostać dostarczone do Polski. Niewykluczone, że w najbliższym czasie zostanie podjęta decyzja, by uzupełnić zapas leków zastępczych. Na razie nie wiadomo bowiem, jak rozstrzygną się losy corhydronu.

Lek, w którym zamiast substancji przeciwalergicznej może znajdować się substancja zwiotczająca mięśnie, jest skontrolowany. Niestety, nie ma pewności, czy po kontroli fiolki ponownie nie trafią na rynek.

Badanie leków odbywa się wybiórczo; to jak szukanie igły w stogu siana. Instytut Leków na chybił trafił zbada kilka procent ampułek z każdej partii; to kilkaset próbek z kilku tysięcy. Niestety przebadanie każdej ampułki i fiolki jest niemożliwe. Instytutu na to nie stać.

Jeśli nie trafimy na wadliwy lek, musimy go przywrócić na rynek – mówi Główny Inspektor Farmaceutyczny. Takie jest prawo – zaznacza Zbigniew Niewójt. Niestety, nie ma możliwości wydania decyzji uznaniowej. Jeżeli jest udowodnione, że lek jest zły, wycofujemy go z obrotu. Jeżeli nie jest udowodnione, że lek jest zły, musimy przywrócić go do obrotu - wyjaśnia.

Jedyna nadzieja więc w tym, że wśród badanych próbek znajdzie się wadliwa, lub producent w poczuciu odpowiedzialności sam zdecyduje się zniszczyć cały corhydron na rynku.

Zobacz również:

Ministerstwo zdrowia zapewnia, że produkcja corhydronu w jeleniogórskich zakładach farmaceutycznych zostanie odblokowana po sporządzeniu raportu z inspekcji w fabryce. Jeśli nawet lek wróci na rynek, niewielkie są szanse, że ktoś będzie go kupować.

W poszukiwaniu pacjentów zażywających corhydron

W całym kraju trwa poszukiwanie osób, które zażywały corhydron. Na Śląsku lek kupiło co najmniej 17 osób. U żadnej z nich nie wystąpiły powikłania. Pacjentów odnalazł Narodowy Fundusz Zdrowia dzięki kartom elektronicznym, które w województwie ma każdy ubezpieczony.

Niestety, nie udało się stwierdzić, czy któryś z pacjentów zażywał lek z serii, którą wycofano. Wiadomo jedynie, że chodzi o osoby, które kupiły corhydron w ciągu ostatnich dwóch lat. W większości są to osoby starsze, inwalidzi wojenni korzystający z możliwości zakupu leków refundowanych. Jak ustalił reporter RMF FM, wszyscy zostali już przebadani przez lekarzy. Posłuchaj relacji Marcina Buczka:

W Pomorskiem trzeba powiadomić około pół tysiąca osób. Zdarza się, że na odwiedziny funkcjonariuszy, ratowników medycznych czy lekarzy pacjenci reagują bardzo nerwowo – przyznaje Danuta Wołk-Karaczewska z komendy wojewódzkiej policji w Gdańsku. Jednocześnie zaznacza, że z pacjentami rozmawiają jedynie ratownicy i lekarze; funkcjonariusze jedynie im asystują. Na jedną z takich wizyt wybrał się reporter RMF FM Adam Kasprzyk:

Także w Wielkopolsce cały czas poszukiwane są osoby, które korzystają z corhydronu. Z Ewą Olkiewicz z wielkopolskiej policji rozmawiał reporter RMF FM:

Z kolei łódzka policja musi dotrzeć do ponad 400 pacjentów. W regionie od początku roku sprzedano 667 opakowań, aż 17 z feralnej serii. Na Podkarpaciu hurtownie kupiły 280 opakowań corhydronu, też z zakwestionowanej serii.