Mężczyzna, którego ciało znaleziono pod Warszawą, został uduszony - wynika z nieoficjalnych informacji Polskiej Agencji Prasowej. Podejrzewa się, że to stołeczny listonosz, który zaginął kilka dni temu na Mokotowie. Według informatora PAP, nie był to zwykły napad na listonosza. Mogło chodzić o narkotyki.

Poszukiwany mężczyzna znał zatrzymanych (w tej sprawie), kupował od nich narkotyki. Umówił się też na kolejną transakcję, ale prawdopodobnie coś poszło nie tak. Został zabity, a mordercy zabrali pieniądze, które miał przy sobie - zdradził informator PAP.

Listonosz zaginął kilka dni temu. Wyszedł roznosić listy i przekazy pocztowe, miał przy sobie około 30 tys. zł. O jego zaginięciu poinformował policję kierownik poczty. Dwa dni po otrzymaniu zgłoszenia policja zatrzymała dwóch pierwszych podejrzanych w tej sprawie. Do soboty zatrzymano w sumie pięć osób. Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że trzy z nich mogą mieć bezpośredni związek z zaginięciem listonosza.

Funkcjonariuszom udało się ustalić drogę, jaką listonosz miał w tym dniu do pokonania. Mundurowi dotarli m.in. do osób, które pracownik poczty zdążył już odwiedzić. Wszystko po to, by mieć pewność, w jakim czasie i w jakim miejscu zaginął po nim ślad - tłumaczą policjanci.

W sobotę funkcjonariusze otrzymali informację, że listonosz mógł zostać zamordowany, a jego ciało może być ukryte w jednej z podwarszawskich miejscowości. Policjanci pojechali w to miejsce. Po kilkugodzinnych poszukiwaniach natknęli się na ukryte pod śniegiem ciało nieznanego mężczyzny. Dopiero w poniedziałek po sekcji zwłok będzie wiadomo, czy to poszukiwany listonosz.