Coraz bliżej rozwiązania zagadki, kim jest mężczyzna odnaleziony w Dolinie Olczyskiej w Tatrach. Policja jest niemal pewna, że to 36-letni mieszkaniec Węgorzewa, który zaginął w czerwcu zeszłego roku. Rodzina rozpoznała go na podstawie zdjęcia. Wcześniej podkarpaccy funkcjonariusze informowali, że może to być 48-latek z okolic Jarosławia.

Z informacji policji wynika, że odnaleziony to 36-letni mieszkaniec Węgorzewa w Warmińsko-Mazurskiem. Potwierdzone przez funkcjonariuszy zgłoszenie pochodzi od dwóch kobiet, które przedstawiły się jako jego matka i siostra. Do Zakopanego pojedzie prawdopodobnie brat odnalezionego, niewykluczone, że wraz z którymś z rodziców. Tam przeprowadzą ostateczną identyfikację.

Domniemani rodzice mężczyzny nie chcieli rozmawiać z reporterem RMF FM. Jak tłumaczyli, "wszystko zeznali już policjantom". Według informacji, przekazanych przez policję, mężczyzna to były wojskowy, który uczestniczył w zagranicznych misjach. Z wojska odszedł w 2006 roku z powodu problemów zdrowotnych. Natomiast w czerwcu zeszłego roku pewnego dnia spakował wszystkie swoje rzeczy i powiedział rodzinie, że wyjeżdża na 3 lata. Potem ślad po nim zaginął.

Mimo że policja wstępnie potwierdziła informację z Węgorzewa, funkcjonariusze z Podkarpacia cały czas weryfikują wtorkowe zgłoszenie na policję w Jarosławiu. Zadzwoniła tam mieszkanka pobliskiej wsi Makowisko. Twierdziła, że odnaleziony to jej 48-letni sąsiad Jan. Jak powiedziała funkcjonariuszom, rozpoznała go także jej 30-letnia córka. Mężczyzna miał zniknąć z domu niecałe dwa lata temu. Wtedy też ostatni raz kobiety widziały go na pogrzebie jego matki. Potem - według ich wiedzy - wyjechał do Zakopanego. Obie podkreślały, że mężczyzna był miłośnikiem górskich wypraw. Ta wersja zdarzeń jest już uważana za bardzo mało prawdopodobną.

Policjanci z Zakopanego ciągle próbują w szpitalu rozmawiać z mężczyzną; mają nadzieję, że zareaguje on na podane przez nich słowa klucze.

Mężczyznę znaleziono w piątek, miał liczne odmrożenia

W poniedziałek policja opublikowała zdjęcie odnalezionego mężczyzny. Przez dwa dni funkcjonariusze odebrali kilkadziesiąt telefonów z informacją, że jest on łudząco do kogoś podobny. Każdy sygnał został sprawdzony.

Mężczyznę odnalazł w piątek pracownik TPN-u. Turysta siedział koło szałasu pasterskiego na Polanie pod Kopieńcem. Był wychłodzony i miał poważne odmrożenia wszystkich kończyn. Został przewieziony w specjalnych saniach na polanę, a następnie śmigłowcem przetransportowany do zakopiańskiego szpitala. Przez cały czas z nikim nie rozmawiał.

Według zakopiańskiej policji, mężczyzna nie był przygotowany do biwakowania w warunkach zimowych w górach. Nie miał odpowiedniego ubioru, ani sprzętu. Miał na sobie zwykle, miejskie ubranie zimowe.

Zaznaczmy, że z mężczyzną wciąż nie udało się nawiązać kontaktu. Wiadomo jedynie, że reaguje na słowa i poprawnie wykonuje polecania.