Nie w Sądzie Rejonowym, a Okręgowym w Warszawie ma się toczyć proces dziewięciorga autorów i wykonawców stanu wojennego, w tym Wojciecha Jaruzelskiego, Czesława Kiszczaka i Stanisława Kani.

W ostatnich latach taką drogę przeszły już procesy: Lwa Rywina, byłego szefa MSW Andrzeja Milczanowskiego czy byłej wiceminister kultury Aleksandry Jakubowskiej. Za każdym razem uzasadniano to wagą danej sprawy i jej skomplikowaniem.

W sądach rejonowych orzekają młodzi sędziowie, często asesorzy - czyli jeszcze przed formalną nominacją sędziowską, w okręgowym - bardziej doświadczeni. I to oni wysłuchają dziewięciu autorów i wykonawców stanu wojennego.

Przed tym sądem trwają już procesy Jaruzelskiego - sądzonego tu od 2001 r. za masakrę robotników Wybrzeża z grudnia 1970 r. (ostatnio trwała kolejna dłuższa przerwa z powodu choroby sędziego, który obecnie ma urlop) oraz Kiszczaka - sądzonego od 1993 r. za przyczynienie się do masakry górników w kopalni "Wujek" w grudniu 1981 r. (trwa dłuższa przerwa z powodu złego zdrowia oskarżonego; kolejne terminy rozpraw wyznaczono na październik).

W kwietniu tego roku główni inicjatorzy i wykonawcy stanu wojennego zostali oskarżeni przez pion śledczy IPN w Katowicach. Akt oskarżenia wobec 9 w sumie osób - członków utworzonej w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. tzw. Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego oraz członków Rady Państwa PRL (która formalnie wprowadziła stan wojenny) - trafił do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia. Główni podsądni to 84-letni gen. Jaruzelski - ówczesny I sekretarz PZRP, premier PRL i szef MON, a także szef WRON, 82-letni gen. Kiszczak - członek WRON i ówczesny szef MSW oraz 80-letni Kania, były już wtedy I sekretarz PZPR.

Jaruzelski jest oskarżony o kierowanie "związkiem przestępczym o charakterze zbrojnym, mającym na celu popełnianie przestępstw" (czyli WRON) - za co grozi do 10 lat więzienia. Drugi zarzut to podżeganie członków Rady Państwa do przekroczenia ich uprawnień przez uchwalenie w trakcie trwania sesji Sejmu PRL i wbrew konstytucji dekretów o stanie wojennym, datowanych formalnie na 12 grudnia. W 2006 r., gdy IPN stawiał mu zarzuty, Jaruzelski odrzucał je i mówił, że liczy, iż "niezawisły sąd będzie potrafił ocenić bolesną prawdę". Dodał, że jeśli dojdzie do procesu, będzie to "sąd moralny" nad "tymi w mundurach i bez mundurów" oraz z "milionami, którzy poparli stan wojenny".