Kierowca, który wczoraj we Wrocławiu wyniósł z autobusu bombę domowej roboty - złamał procedury. Nie zostanie jednak ukarany. Gdyby ładunek wybuchł w autobusie, który był pełen pasażerów, ucierpiałoby wiele osób. W eksplozji została ranna jedna osoba.

Zgodnie z procedurami kierowca w sytuacji zagrożenia powinien ewakuować pasażerów i sam opuścić pojazd. Tymczasem wyniósł ładunek poza pojazd. Działał instynktownie - przyznaje prezes MPK.

Po wydarzeniach w centrum Wrocławia MPK zamierza zmienić obowiązujące instrukcje. Mają wprowadzić zapis, który mówi o tym, że to kierowca ostatecznie podejmuje decyzję i w wyjątkowych sytuacjach może ominąć procedury. 

MPK przekazało policji nagrania pojazdów kursujących w czwartek we Wrocławiu. 

Tego mężczyzny szuka policja

Policja opublikowała wizerunek mężczyzny, który może mieć ważne informacje ws. ładunku wybuchowego zostawionego w autobusie we Wrocławiu. Niewykluczone również, że sam ten ładunek podłożył. Domowej roboty bomba wyposażona była w czasowy zapalnik.

Policjanci apelują do osób, które wczoraj przed godziną 14:00 podróżowały autobusem linii 145 na trasie Tarnogaj - Sępolno lub czekały na przystankach autobusowych wzdłuż tej trasy, o kontakt pod numerami telefonów:0-800-283-107(z telefonów stacjonarnych) lub71/344-15-53(numer dla użytkowników telefonów stacjonarnych i komórkowych).

W pojemniku były saletra, gwoździe i śruby

Przypomnijmy, że do eksplozji pojemnika doszło wczoraj na przystanku autobusowym w pobliżu skrzyżowania ulic Dworcowej i Kościuszki. W pojemniku o pojemności około 3 litrów były saletra, gwoździe i śruby.To domowej roboty bomba- przyznawali nieoficjalnie policjanci.

Gdyby ładunek wybuchł w autobusie, który był pełen pasażerów, ucierpiałoby wiele osób.

(mal)