15 miliardów złotych w ciągu trzech lat ma wesprzeć służbę zdrowia – o tych planach ma dyskutować rząd. Fundusze mogą jednak pozostać tylko papierowymi deklaracjami, jeżeli w życie nie wejdą dodatkowe ubezpieczenia, a wzrost gospodarczy nie będzie duży.

Służba zdrowia nie może liczyć na żadne pewne pieniądze. - Lekarze mówią, że to wszystko jest palcem na wodzie pisane, i mają rację - mówi profesor Jan Winiecki, z którym rozmawiała reporterka RMF. Tłumaczy jednocześnie, że wyższe dochody mogą „przydarzyć się”, gdy wyższy niż planowano będzie wzrost gospodarczy. - Ale pamiętajmy, że to jest impreza na raz - zaznacza prof. Winiecki.

Żeby uniezależnić się od takiej jednorazowości, trzeba odebrać na stałe fundusze komuś innemu. Lekarze wskazywali na górników. To dobry sygnał, bo ktoś wreszcie zrozumiał mechanizmy budżetowe, szkoda tylko, że nie był to rząd – mówi prof. Winiecki. - Pieniądze to nie jest manna z nieba, którą jacyś „oni” nam dadzą, jeśli pochuliganimy w jakimś zauważalnym regionie stolicy, tylko to jest coś, co trzeba zabrać jednym, żeby dać drugim.