Zatrucia w dwóch supermarketach – we Wrocławiu i Zgorzelcu – oraz we wrocławskiej hali należącej do firmy kurierskiej – na Dolnym Śląsku w ciągu ostatnich 10 dni doszło do trzech podejrzanych incydentów z gazem.

Na razie nikt ostatecznie nie wyklucza, że wszystkie wydarzenia były ze sobą powiązane. Jednak Zdzisław Czekierda z Dolnośląskiej Inspekcji Sanitarnej twierdzi, że nic nie wskazuje na istnienie takiego związku. - Po starannych badaniach wykluczono, że źródłem emisji tego żrącego środka było niesprawne urządzenie czy jakaś nieszczelność - mówi o incydencie w supermarkecie we Wrocławiu.

Wciąż nie wiadomo, jakie gazy spowodowały zatrucie klientów sklepu. Ilości substancji były bowiem śladowe. W każdym z przypadków po przyjeździe na miejsce straży pożarnej i sanepidu okazywało się, że nie ma już nawet czego badać. Wykluczono jednak wersję, by gazy pochodziły z wewnątrz. Najprawdopodobniej więc ktoś musiał je rozpylić. A to może oznaczać np. wojnę konkurencji.