Wojewoda pomorski Dariusz Drelich powiedział w Brusach, że straty spowodowane przez nawałnicę, która w sierpniu przeszła nad regionem, są zbyt niskie, by rząd mógł wystąpić o pomoc z Funduszu Solidarności UE. Jak mówił, w Pomorskiem wynoszą one obecnie ok. 120 mln zł.

Drelich wziął w czwartek udział w zamkniętym dla mediów, roboczym spotkaniu dotyczącym szacowania strat i wypłaty zasiłków dla poszkodowanych przez żywioł. W naradzie, która odbyła się w Urzędzie Miasta w Brusach, brali udział także samorządowcy i przedstawiciele ośrodków pomocy społecznej z Bytowa i Chojnic.

Na konferencji prasowej po spotkaniu wojewoda poinformował, że na teraz straty w budynkach mieszkalnych i gospodarczych osób fizycznych wynoszą w woj. pomorskim ok. 43 mln zł, a straty gmin w infrastrukturze komunalnej opiewają na ok. 80 milionów złotych.

I oczywiście to może jeszcze wzrosnąć, bo gminy może nie wszystko policzyły, ale z większości gmin mamy już informacje na piśmie w tej sprawie. Wiem też, że to się w dużym stopniu nie zmieni. To jest oparte na codziennych, wiarygodnych raportach samorządów. Marszałek województwa swoje straty w drogach wojewódzkich ocenił natomiast na poziomie 4 mln zł - mówił Drelich.

Zastrzegł, że do podliczenia są jeszcze szkody w rolnictwie. Ale to będą dziesiątki milionów, a nie setki milionów złotych - zaznaczył wojewoda.

Jeśli chodzi o straty w lasach, Drelich podkreślił, że ta sprawa została już wyjaśniona. Lasy Państwowe oszacowały straty na terenie trzech województw i ta kwota - z tego co mi wiadomo - nie przekracza limitu na województwo pomorskie i te dane są wiarygodne - powiedział.

Według niego w regionie dużo brakuje, żeby przekroczyć progi strat, uprawniające do złożenia wniosku o wsparcie do Funduszu Solidarności Unii Europejskiej (FSUE).

Drelich odniósł się także do szacunków, które marszałek woj. pomorskiego Mieczysław Struk podał w swym środowym wniosku do wicepremiera, ministra rozwoju i finansów Mateusza Morawieckiego w sprawie podjęcia działań na rzecz uruchomienia wsparcia z FSUE. Według samorządowca PO, szkody w Pomorskiem (w szczególności na terenach leśnych) mogły sięgnąć co najmniej 1,5 miliarda złotych.

Drelich podkreślił, że nie widział wiarygodnych danych, na podstawie których oparta została wskazana przez marszałka pomorskiego wysokość szkód.

Nie wykluczył, że być może wynikła ona ze zwykłego pomnożenia 350 milionów przez 4,25 zł - aby aplikować do FSUE straty w województwie pomorskim musiałyby wynosić więcej niż 1,5 proc. PKB województwa, czyli kwoty 350 mln euro. Ale jeśli tak mamy robić szacunek, no to życzę powodzenia, bo co wówczas mielibyśmy dołączyć do tego wniosku do Unii Europejskiej? To byłoby nieszczęście kilka razy większe, jeśli mielibyśmy mieć 1,5 mld zł strat w województwie. Nie wyobrażam sobie, ile osób wówczas by to dotknęło - mówił wojewoda.

Mi się wydaje, że taki argument nie oparty na wyliczeniach, że trzeba składać wniosek, był tylko atakiem na rząd, że czegoś nie zrobił, a powinien zrobić - ocenił wojewoda.

Drelich poinformował też, że wypłata pierwszych zaliczek, w wysokości do 6 tysięcy złotych, dla poszkodowanych w nawałnicy w Pomorskiem w większości się już zakończyła, choć mieszkańcy nadal mogą składać wnioski w tej sprawie.

Można powiedzieć, że w tym zakresie pomoc została już przekazana - to jest ponad 10 mln zł. I także w wielu gminach są wypłacane już zaliczki na remont do 20 tys. złotych. Omawialiśmy też procedury, jeśli chodzi o wypłaty kwot do 100 i 200 tysięcy złotych. Tutaj jest potrzebna jednak trochę większa dokumentacja i jest więcej pracy dla ośrodków pomocy społecznej, a decyzje podejmują burmistrz lub wójt - zaznaczył Drelich.

Gwałtowne burze, a miejscami nawet trąby powietrzne, przeszły przez Pomorze w nocy z 11 na 12 sierpnia. Wskutek nawałnic zginęło w Pomorskiem 5 osób, w tym dwie nastolatki, które przebywały na obozie harcerskim w miejscowości Suszek. Około 50 osób doznało też różnego rodzaju obrażeń. Wichura zniszczyła wiele domów i tysiące hektarów lasów.


(ł)