Przed warszawskim sądem okręgowym ruszył proces cywilny w sprawie tzw. "listy Wildsteina", który Bronisławowi Wildsteinowi i Instytutowi Pamięci Narodowej wytoczył legnicki radny SLD. Jego nazwisko znalazło się na tej liście.

Choć nie chodziło o niego, lecz o osobę o takim samym nazwisku, radny Ryszard Kość poczuł się urażony, ponieważ wywołało to godzące w jego dobre imię komentarze innych radnych oraz urzędników. Jego zdaniem, nadszarpnęło to także zaufanie wyborców do niego.

Radny domaga się przeprosin i 10 tys. zł zadośćuczynienia. Kość jest autorem witryny internetowej adresowanej do osób, które znalazły swoje imię i nazwisko na "liście Wildsteina", a nie współpracowały z tajnymi służbami PRL.

Pod koniec stycznia zeszłego roku Wildstein, wtedy publicysta "Rzeczpospolitej", udostępnił dziennikarzom pochodzącą z czytelni IPN jawną listę katalogową ponad 160 tys. nazwisk funkcjonariuszy i tajnych współpracowników służb specjalnych PRL oraz osób wytypowanych do współpracy (na liście były także osoby mogące być dziś pokrzywdzonymi w myśl ustawy o IPN). Wkrótce potem lista trafiła do Internetu.