Osiem i pół roku więzienia - to wyrok dla polskiego kierowcy ciężarówki, który w lipcu ubiegłego roku doprowadził do katastrofy kolejowej w pobliżu Ostrawy w Czechach. Mężczyzna wjechał na przejazd kolejowy mimo ostrzeżeń. W samochód uderzył rozpędzony pociąg. 3 osoby zginęły. Blisko 20 zostało rannych.

Osiem i pół roku więzienia - to wyrok dla polskiego kierowcy ciężarówki, który w lipcu ubiegłego roku doprowadził do katastrofy kolejowej w pobliżu Ostrawy w Czechach. Mężczyzna wjechał na przejazd kolejowy mimo ostrzeżeń. W samochód uderzył rozpędzony pociąg. 3 osoby zginęły. Blisko 20 zostało rannych.
Zdjęcie z miejsca wypadku /CTK/Petr Sznapka /PAP

Decyzja o tak wysokiej karze, zdaniem sądu, jest uzasadniona tym, że kierowca był wielokrotnie karany za wykroczenia drogowe i wypadki w całej Europie.

Zdaniem czeskich prokuratorów zawiodło polskie prawo, które pozwoliło na to, by mężczyzna tak często karany pracował jako zawodowy kierowca.

Mężczyzna wiozący ładunek blach z Polski do Węgier wjechał 22 lipca na przejazd kolejowy. W czasie śledztwa ustalono, że w tym momencie od 30 sekund przed wjazdem ostrzegało czerwone światło. Samochód został zablokowany przez szlabany. Pociąg, który uderzył w ciężarówkę, jechał z prędkością blisko 140 kilometrów na godzinę.

Głównym dowodem w sprawie był film z monitoringu i zeznania świadków, które jednoznacznie wskazały, że mężczyzna złamał przepisy.

Straty oszacowano na blisko 25 milionów złotych.

Poza karą więzienia, sąd wydał także dziesięcioletni zakaz prowadzenia pojazdów.

Mężczyzna wyraził skruchę w czasie procesu.

(mal+j.)