​Inspektorzy handlowi z Bydgoszczy sprawdzili, co tak naprawdę jemy w restauracjach. Jako tajemniczy klienci skontrolowali kilkadziesiąt lokali w całym woj. kujawsko-pomorskim. Okazało się, że w wielu miejscach po prostu roi się od podróbek.

Niechlubny prym, jeśli chodzi o „podrobione” potrawy, wiedzie pizza. Okazuje się, że czasem nawet ser nie jest prawdziwym serem, tylko seropodobnym produktem mleczno-tłuszczowym. Ze świecą można też szukać autentycznego salami – to, które leży na pizzy, zwykle jest najtańszą imitacją z supermarketu. Podobnie jest z serem feta – oryginalny, grecki produkt zdarza się rzadko, zazwyczaj zastąpiony jest po prostu kanapkowym serem z krowiego mleka.

Dalej wcale nie jest lepiej – oscypek nie jest oscypkiem, tylko po prostu wędzonym serkiem. Miód, mimo iż według karty prawdziwy – okazuje się sztuczny. I przysłowiowa wisienka na torcie – wieprzowina, która udaje… cielęcinę. Nie można też zapomnieć o rybach – zdarza się, że w karcie widnieje rzadki, drogi gatunek, a na talerzu ląduje tańsza, pospolita ryba.

Na razie inspektorzy ukarali cztery restauracje za wprowadzanie do obrotu zafałszowanych potraw. To jednak nie koniec kontroli – następne na liście są lokale we Włocławku.