Komendant bielskiej policji uznał, że dziewczyna, która wepchnęła koleżankę pod autobus w Czechowicach-Dziedzicach popełniła przestępstwo i powinna za nie odpowiedzieć. Wystąpił do sądu w Pszczynie, by ten uchylił wystawiony nastolatce mandat – podała policja.

Komendant skierował wniosek do sądu. Dalsze rozstrzygnięcia leżą w jego rękach. Jeśli sąd przychyli się do stanowiska komendanta, że nie było to wykroczenie, lecz przestępstwo, to wszczęte zostanie postępowanie przygotowawcze z artykułu (Kodeksu karnego - PAP), który mówi: kto naraża inne osoby na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia podlega karze do 1 roku więzienia - poinformowała we wtorek rzecznik bielskiej policji Elwira Jurasz.

Do zdarzenia doszło w miniony czwartek wieczorem. 17-latka idąc z rówieśniczką po chodniku - jak później tłumaczyła - "wygłupiając się" pchnęła koleżankę w stronę ulicy w momencie, gdy przejeżdżał autobus MZK. Poszkodowana upadła na drogę. Niewiele brakowało, by jej głowa wpadła pod tylne koło pojazdu. Nastolatka doznała jedynie niewielkiego urazu ręki. Jej stan nie wymagał hospitalizacji.

Policjanci z drogówki, którzy przyjechali na miejsce, zakwalifikowali zdarzenie jako kolizję. Te ustalenia poczynili na podstawie zeznań świadków oraz uczestniczek. Dziewczynę, która pchnęła koleżankę, ukarali mandatem w wysokości 300 zł za spowodowanie zagrożenia w ruchu drogowym - powiedziała Jurasz. Policjanci nie widzieli jednak zapisu monitoringu.

Rzecznik poinformowała, że po analizie zapisu z kamery straży miejskiej, komendant bielskiej policji zadecydował o skierowaniu wniosku do sądu rejonowego w Pszczynie o uchylenie prawomocnie nałożonego mandatu karnego. Tylko sąd może to uczynić - dodała Jurasz.

(m)