Jutro mają być znane wstępne wyniki kontroli warszawskich autobusów. W ciągu dziewięciu dni płonęły aż trzy pojazdy należące do Miejskich Zakładów Autobusowych. Także jutro na wspólnej konferencji mają wystąpić szefowie firm produkujących te autobusy. W stolicy od dawna mówi się o fatalnym stanie taboru miejskiego.

W raporcie na pewno wytknięty zostanie brak należytego nadzoru nad taborem. Za to zresztą zapłacił już swoim stanowiskiem dyrektor do spraw przewozów MZA. Rzecznik przewoźnika, Adam Stawicki powiedział w rozmowie z reporterem RMF FM Pawłem Świądrem, że następnym krokiem będzie wskazanie planów naprawczych przez obecne kierownictwo zakładu i ocena tych planów. W zależności od oceny tych planów, będą zależały następne kroki być może również personalne.

W tej chwili takie plany przygotowują szefowie poszczególnych zajezdni. Jutro skończy pracę komisja MZA, która kontrolowała pracę warszawskich zajezdni. Największe zastrzeżenia kontrolerzy mieli do zajezdni przy ulicy Kleszczowej, dotyczyły one przede wszystkim organizacji pracy. Pozostałe zajezdnie poprawiły się w porównaniu do poprzednich kontroli.

Swoją kontrolę rozpoczął też zespół powołany w warszawskim ratuszu. To kilkanaście osób, które też będą wyjaśniały tajemnicze pożary trzech warszawskich autobusów. Sprawę badają też policjanci.

Przyczyny pożarów autobusów w Warszawie wciąż nie są jednak znane. Działania obu komisji mają pomóc ustalić przede wszystkim, czy wynikały one z błędów konstrukcyjnych pojazdów, czy były skutkiem ich złej eksploatacji. MZA skłania się najprawdopodobniej do drugiej opcji.

Kontrole w warszawskich zajezdniach regularnie przeprowadza też Inspekcja Transportu Drogowego, która zatrzymała już kilkadziesiąt dowodów rejestracyjnych warszawskich autobusów. Zdaniem ekspertów co trzeci z nich ma usterkę i nie powinien przewozić pasażerów.