W Sejmie od stycznia mówi się o potrzebie ograniczenia immunitetów w sprawie popełnianych przez posłów wykroczeń drogowych. Marszałek Ewa Kopacz przygotowała nawet projekt ustawy, który miał to umożliwić. Ten miał być uchwalony przed wakacjami. W ciągu ośmiu miesięcy jednak posłowie nawet nie zaczęli nad nim pracy. I nie wiadomo, kiedy zaczną.

Wielu parlamentarzystów przyjmuje mandaty np. za przekraczanie dopuszczalnej prędkości. Część jednak, zwłaszcza jeśli pochodzą z fotoradarów, odmawia ich płacenia, zasłaniając się tym, że nie pozwala na to prawo. Miała to zmienić zapowiedziana przez marszałek Sejmu w styczniu ustawa, umożliwiająca osobom korzystającym z immunitetu (posłom, senatorom, prokuratorom, sędziom) przyjmowanie mandatów za wykroczenia bez stosowania uciążliwej i długotrwałej procedury uchylania immunitetu.

To, co (nie)dzieje się z projektem ustawy dobitnie jednak świadczy, że na ograniczenie poselskich przywilejów nikt w Sejmie nie ma ochoty. Oto kolejność wydarzeń:

W styczniu w gabinecie marszałek Sejmu przygotowali projekt ustawy: o zmianie ustaw o prokuraturze, wykonywaniu mandatu posła, ochronie danych osobowych, IPN i Rzeczniku Praw Dziecka (instytucje korzystające z ochrony immunitetowej).

W lutym projekt został wyłożony w gabinecie marszałek do podpisania przez posłów. Zbieranie podpisów idzie opornie: 6 lutego projekt podpisuje zaledwie 20 posłów, część wyraźnie do tego nakłoniona pytaniami RMF FM.

20 lutego projekt trafia do laski marszałkowskiej i staje się oficjalnym drukiem sejmowym nr 1195. Rozpoczyna się jego sprawdzanie przez sejmowe służby prawne.

6 marca dopytywana o dalsze jego losy marszałek Sejmu Ewa Kopacz deklaruje przyspieszenie prac nad nim. W końcu tekst przygotowali właśnie prawnicy Sejmu na jej zlecenie...

20 marca reprezentująca wnioskodawców poseł Krystyna Skowrońska deklaruje, że prace nad nowymi przepisami zakończą się przed wakacjami: jest to projekt jak na warunki sejmowe niedługi i racjonalny - mówi. Myślę że przed czerwcem będą posłowie jeśli już, jeździć wolniej - dodaje.

3 kwietnia odbywa się w Sejmie dość burzliwa debata nad projektem, który zostaje ostatecznie skierowany do rozpatrzenia przez dwie komisje: regulaminową i sprawiedliwości.

12 kwietnia, a więc niemal natychmiast, do Sejmu trafiają akceptujące nowe przepisy opinie Komendy Głównej Policji i Prokuratury Generalnej. Podobna opinia Sądu Najwyższego trafia tam jeszcze w marcu. Osobno poparcia udziela projektowi Sławomir Nowak, minister transportu.

Potem nie dzieje się nic. Przez ponad trzy miesiące projektem nie zajmuje się nikt. Komisje, do których trafił, nie zbierają się w tej sprawie. Regulaminowa żmudnie omawia kolejne wnioski o uchylenie posłom immunitetów za wykroczenia drogowe, komisja sprawiedliwości wozi się ze zmianą przewodniczącego - Ryszarda Kalisza zastępuje Stanisława Prządka.

Dopiero 10 lipca, a więc już po upływie zapowiedzianego przez reprezentującą projekt poseł Skowrońską terminie na zakończenie prac i uchwalenie projektu - odbywa się wspólne posiedzenie komisji, które miały nad projektem pracować. Zostaje powołana 11-osobowa podkomisja, która ma się nim zająć i przygotować dla nich sprawozdanie.

Potem znów przez kilka tygodni nie dzieje się nic, podkomisja się nie zbiera.

Potem są parlamentarne wakacje, więc też nie dzieje się nic.

Dziś posłowie wracają do pracy i rozpoczyna się pierwsze po wakacjach posiedzenie Sejmu. Wśród zapowiedzianych do końca tygodnia posiedzeń komisji i podkomisji nie ma wzmianki o otwarciu merytorycznych prac nad projektem...

Zadzwoniłem rano do szefa nieco ociężałej w tej sprawie podkomisji, posła Tomasza Głogowskiego (PO). Poseł wyraził nadzieję, że uda mu się zwołać posiedzenie podkomisji w najbliższych dniach. Może w czwartek.
Zakończenie prac nad projektem, przygotowanym w styczniu a zapowiadane na czerwiec poseł przewiduje zaś "jeszcze w tym roku".

Może nawet "już jesienią"...