Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wszczął postępowanie ws. manipulowania wskaźnikami emisji spalin w samochodach koncernu Volkswagen. UOKiK wezwał też koncern do "przekazania informacji niezbędnych do ustalenia, czy istnieją podstawy do postawienia zarzutu naruszenia zbiorowych interesów konsumentów".

Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wszczął postępowanie ws. manipulowania wskaźnikami emisji spalin w samochodach koncernu Volkswagen. UOKiK wezwał też koncern do "przekazania informacji niezbędnych do ustalenia, czy istnieją podstawy do postawienia zarzutu naruszenia zbiorowych interesów konsumentów".
UOKiK wziął pod lupę Volkswagena /David Hecker /PAP/EPA

Sprawa Volkswagena, jak pisze w komunikacie UOKiK, dotyka dużej liczby użytkowników samochodów - zarówno konsumentów jak i przedsiębiorców w Polsce i w całej Unii Europejskiej. "Kwestionowane przez różne urzędy działania mogą wiązać się z naruszeniem zbiorowych interesów konsumentów, przestrzeganiem norm środowiskowych oraz technicznych. Volkswagen Group Polska potwierdził wprowadzenie na polski rynek około 140 tys. pojazdów z systemem manipulującym poziomem emisji spalin" - czytamy w komunikacie.

Stąd 14 października UOKiK wszczął swoje postępowanie wyjaśniające, w trakcie którego ma współpracować z Transportowym Dozorem Technicznym i Głównym Inspektoratem Ochrony Środowiska.

"UOKiK zbada, czy konsumenci mogli być wprowadzeni w błąd. Przeanalizuje m.in. materiały reklamowe dotyczące pojazdów z wadliwym systemem sterowania emisją spalin. Sprawdzi, czy zawierały one informacje dotyczące poziomu emisji tlenku azotu lub szczególnych właściwości w zakresie stopnia emisji spalin (np. deklaracje przyjazności dla środowiska). Urząd zamierza ustalić, czy rzeczywisty ich poziom odbiega od wartości deklarowanych w reklamach i ofertach przedsiębiorcy" - głosi komunikat.

UOKiK ma też monitorować przebieg wprowadzonych przez niemiecki koncern działań naprawczych.

Skandal w branży

W ubiegłym miesiącu amerykańska federalna Agencji Ochrony Środowiska (EPA) poinformowała, że w swoich samochodach z silnikami Diesla Volkswagen instalował zabezpieczenia przed nadmierną emisją tlenków azotu podczas testów. Ujawnienie tego faktu wywołało najpoważniejszy na przestrzeni ostatnich lat skandal w globalnej branży motoryzacyjnej, a Volkswagenowi grożą teraz w USA wielomiliardowe kary.

Oprogramowanie wyłączało system neutralizacji tlenków azotu podczas normalnej eksploatacji samochodu i włączało go w razie rozpoznania, że silnik poddawany jest testom. Volkswagen przyznał się, że wykorzystał takie rozwiązanie łącznie w około 11 mln samochodów na świecie, z których około 8 mln sprzedano w państwach Unii Europejskiej, w tym 2,8 mln w Niemczech.