Orzeczenie Sądu Najwyższego ws. byłej posłanki PO Beaty Sawickiej i burmistrza Helu Mirosława Wądołowskiego jest "jednym z ważniejszych wyroków w historii naszej demokracji" - uważa Adam Bodnar z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Sąd Najwyższy oddalił skargę kasacyjną prokuratury i tym samym utrzymał wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie uniewinniający Sawicką i Wądołowskiego w głośnej aferze korupcyjnej. "Nie mogło być w tej sprawie innej decyzji" - podkreśla były minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski.

W uzasadnieniu orzeczenia Sąd Najwyższy wskazał m.in., że tajne służby muszą działać ściśle w granicach prawa, aby ich materiały mogły być uznane przez sądy jako dowody. Ponadto, według SN, demokratyczne państwo nie może testować uczciwości obywateli i ich podatności na popełnienie przestępstwa, kierując agentów służb przeciw przypadkowo, losowo wybranym obywatelom w oczekiwaniu, że dana osoba wystąpi z przestępczą inicjatywą.

Jest to jeden z ważniejszych wyroków w historii naszej demokracji - skomentował Adam Bodnar. W jego ocenie, SN wzmocnił argumentację wyrażoną w wyroku sądu apelacyjnego dotyczącą kwestii nielegalnego zdobywania dowodów i przekraczania przez służby granic dopuszczalnych prawem. Można się tylko cieszyć, że nabrało to obecnie waloru orzeczenia SN, bo skuteczność takiego wyroku dla całego systemu prawnego i funkcjonowania państwa jest o wiele większa niż wyrok sądu apelacyjnego - podkreślił.

To rozstrzygnięcie ponadto ma szczególnie istotne znaczenie, ponieważ zapada na kilka dni przed terminem, w którym Trybunał Konstytucyjny ma rozpoznawać sprawę dotyczącą granic działalności służb specjalnych i precyzji ustawowej w określaniu granic inwigilacji ze strony służb - zauważył również Bodnar.

Za dwa tygodnie - w dniach 1, 2 i 3 kwietnia - Trybunał Konstytucyjny ma zbadać sprawę nieograniczonego dostępu służb specjalnych do billingów obywateli i zasady stosowania przez nie podsłuchów. Skargi złożyli rzecznik praw obywatelskich i prokurator generalny. Wydaje mi się, że opinie wyrażone przez SN mogą mieć pewien wpływ na interpretacje dokonywane przez Trybunał Konstytucyjny - ocenił Bodnar.

Zbigniew Ćwiąkalski: Jedyna słuszna decyzja

Jako słuszny wyrok Sądu Najwyższego ocenił również były minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski. Nie mogło być w tej sprawie innej decyzji, bo jest to dziecinnie proste do zinterpretowania. Jeżeli ktoś interpretował inaczej, to znaczy, że nadużywał prawa, oczywiście dla własnych celów, głównie politycznych - stwierdził Ćwiąkalski.

Przypomniał, że on sam wypowiadał się w ten sposób już w 2007 roku, bezpośrednio po wydarzeniach. Oczywiście, ówczesne władze Ministerstwa Sprawiedliwości i koalicja rządząca twierdziły odwrotnie, nie dopuszczały takiej myśli. Nie miałem co do tego najmniejszych wątpliwości, bo wystarczyło przeczytać ustawę o ABW, która wyraźnie mówiła, kiedy i w jakich warunkach jest dopuszczalna prowokacja. To samo w ustawie o policji było powiedziane bardzo wyraźnie - zaznaczył Ćwiąkalski.

Dodał, że oczywiście nie pochwala samej skłonności do brania i dawania łapówek, natomiast "nie może być tak, że testuje się obywateli na okoliczność tego, czy byliby gotowi wziąć łapówkę". Nie może być żadnego testowania, tu może być tylko sprawdzenie w sytuacji, kiedy już są wiarygodne na ten temat informacje. Ówczesne CBA nie pokazało żadnych dowodów ani żadnych materiałów, które by o tym świadczyły, że pani Sawicka już wcześniej popełniła przestępstwo, bądź było głębokie podejrzenie, że takie przestępstwo mogła popełnić - stwierdził.

Nie może być takiej sytuacji, że kreuje się przestępstwa na zasadzie, że się prowokuje do ich popełniania. Bardzo się cieszę, że SN siłą swojego autorytetu w ten sposób się wypowiedział, interpretując nic innego, tylko obowiązujące przepisy. SN nie kreuje żadnej rzeczywistości, wyłącznie interpretuje przepisy. Myślę, że taka interpretacja jest dostępna dla studenta prawa, począwszy od IV roku - podsumował Ćwiąkalski.

(edbie)