Trudne dni czekają Ukrainę - przewidują zachodni eksperci. Wczoraj połączone siły komunistów i wpływowych biznesmenów doprowadziły do przegłosowania wniosku o wotum nieufności dla reformatorskiego rządu Wiktora Juszczenki.

Komunistom nie podobały się prozachodnie sympatie tego polityka, oligarchowie poczuli się zagrożeni próbami ograniczenia korupcji i bezprawia. W bardziej cywilizowanych warunkach, interesy biznesmenów nie byłyby tak dochodowe. Upadkowi rządu nie zapobiegły masowe protesty opozycji przed budynkiem parlamentu. Kilkunastotysięczny tłum krzyczał, że powinien odejść Kuczma, a nie Juszczenko. Paradoksalnie, na dymisji rządu Juszczenki stracił też jak widać sam prezydent. Nowy sojusz komunistyczno-oligarchiczny poczuł się pewnie i zaczął dyktować warunki. Wczoraj kilka godzin, po przegłosowaniu wotum wobec premiera, padł wniosek o rozpoczęciu procedury usunięcia Kuczmy z urzędu. Do przyjęcia tej rezolucji zabrakło tylko 17 głosów.

Na odejściu rząd Wiktora Juszczenki zyska Rosja. Tak rosyjskie gazety oceniają to, co się wydarzyło wczoraj w Kijowie. W Moskwie uważa się, że Juszczenko był bardzo prozachodnim premierem. Popierały go zdecydowanie Stany Zjednoczone i Europa. Jego odejście spowoduje radykalny zwrot Kijowa w stronę Moskwy. Jak pisze gazeta „Wriemia nowosti” następny premier Ukrainy, bez względu na to kto nim zostanie będzie zdecydowanie prorosyjski. W Kijowie będą lepiej dbać o rosyjskie interesy, szczególnie gospodarcze, ale nie jest to powszechna opinia. Jak pisze bardzo solidna finansowa gazeta „Wiedomosti” Juszczenko był pragmatyczny i moskiewskim reformatorom znakomicie się z nim współpracowało. Prasa powszechnie uważa, że Juszczenko zostanie liderem opozycji wobec prezydenta Leonida Kuczmy. „Wriemia nowosti” sądzi, że Zachód wzmocni teraz nacisk na Kijów wstrzymując pomoc finansowa i kredyty. Czym się to skończy – nie wiadomo.

foto EPA

08:25