O godzinie 10 ostatnie posiedzenie starego rządu, o 15 pierwsze posiedzenie nowego Sejmu. Teoretycznie dziś też prezydent ma powierzyć Donaldowi Tuskowi misję tworzenia nowego rządu. W obszernym wywiadzie w „Gazecie Wyborczej” kandydat na premiera zapowiada, że żadnych rewolucji nie będzie. Widać już jednak, że będzie walka o ministrów. Na pewno o Radka Sikorskiego.

Na pytanie gazety, czy ustąpi w sprawie Sikorskiego, Donald Tusk odpowiada: To nie wchodzi w rachubę. Ani prezydent, ani politycy PiS nie będą mi wyznaczać ministrów w rządzie. Lider Platformy Obywatelskiej zaznacza, że jego kandydatem na szefa MSZ jest Radosław Sikorski, mimo że "najważniejsze osoby w państwie wysuwają przeciw niemu oskarżenia bez pokrycia". Oczekuję, żeby ujawnili swoje pretensje, bo ja chcę sensownie podjąć decyzję o szefie dyplomacji - mówi Tusk.

Dodaje, że nie ustąpi w tej sprawie, bo współpraca musi polegać na poszanowaniu kompetencji konstytucyjnych. Oczekuję od PiS, że uzna wyniki wyborów oraz wykaże gotowość do współpracy. Ja do takiej współpracy jestem gotowy - podkreśla lider PO.

Skład rządu nie pozostawiający w tej chwili wątpliwości stanowi trójka: Tusk, Pawlak, Schetyna na stanowiskach premierowskich. Dalej sporo znaków zapytania: Sikorski, Pitera, Drzewiecki, Kopacz, Grabarczyk z PO, a z PSL Sawicki to kandydaci więcej niż prawdopodobni. Wśród kandydatów apartyjnych pewniakiem jest tylko Jacek Rostowski jako minister finansów. Hall, Ćwiąkalski i Kolarska-Bobińska w resortach edukacji, sprawiedliwości i pracy to nazwiska, przy których nie postawiono jeszcze "kropki nad i". Może pojawi się ona już dziś po spotkaniu Donalda Tuska z Waldemarem Pawlakiem.

Na pytanie, co się stanie jeśli prezydent nie wyznaczy go na premiera, Tusk odpowiada: Nic. Wskazanie innego kandydata będzie złośliwością wobec PO, ale prezydent ma do tego prawo. Wydłuży to procedurę. Moją bronią wobec takiego sposobu postępowania będzie cierpliwość. Po upływie pewnego czasu inicjatywa formowania rządu wróci w końcu do większości sejmowej, czyli do PO i PSL. Jeśli obóz przegrany będzie pozwalał sobie na takie gesty, to będzie jeszcze wyraźniej tracił w oczach opinii publicznej - uważa.