Śledztwo prowadzone przez prokuraturę wojskową wstrzymuje plan sprzedaży drugiego polskiego tupolewa, maszyny bliźniaczej do tej, która rozbiła się w Smoleńsku - dowiedzieli się reporterzy RMF FM. Według naszych informacji - wojskowi śledczy chcą dodatkowych badań, które mogą pokrzyżować plany sprzedaży samolotu. Tupolew miał zostać wystawiony do przetargu w pierwszym kwartale przyszłego roku.

Trudno powiedzieć, o ile może opóźnić się procedura sprzedaży. Agencja Mienia Wojskowego liczy na to, że opóźnienie nie będzie duże. Jest już podpisana umowa z Instytutem Technicznym Wojsk Lotniczych na inwentaryzację tupolewa przed sprzedażą. Przetarg miał ruszyć w pierwszym kwartale przyszłego roku, ale Agencja nie chce sprzedawać maszyny, gdy nie skończyli pracy biegli powołani przez prokuraturę.

Trwają prace biegłych, którzy prowadzą jakieś czynności badawcze związane ze śledztwem ws. katastrofy smoleńskiej, więc musimy brać również pod uwagę to, że ten samolot będzie jeszcze potrzebny prokuraturze - mówi Małgorzata Golińska z Agencji.

Agencja liczy na szybką odpowiedź prokuratur. Prokuratorzy na razie nie chcą ujawnić, do jakich czynności tupolew może być przydatny. Sugerują jednak, że chcą mieć do niego dostęp aż do zakończenia śledztwa, a to oznacza, że nie należałoby sprzedawać maszyny zbyt szybko.

Rzecznik prokuratury płk Zbigniew Rzepa tłumaczy, że komisja Millera nie badała sprawy pod kątem odpowiedzialności karnej, co robi teraz prokuratura. Na pytanie, po co powtarzać eksperymenty, odpowiada, że "nie można stawiać równości pomiędzy tym, co zrobiła komisja, a tym, co opracowują biegli na potrzeby prokuratury".

W listopadzie wojsko wyceniło tupolewa na ponad 40 milionów złotych. Maszyna miała trafić na sprzedaż na początku przyszłego roku. W resorcie obrony zapadła wtedy decyzja, że tupolew zostanie sprzedany jako sprzęt niekoncesjonowany. Oznaczało to, że do postępowania będą mogli przystąpić wszyscy chętni: nie tylko ci, którzy mają pozwolenie na zakup sprzętu wojskowego.