Główny Instytut Górnictwa przygotowuje opinię w sprawie ostatniego wstrząsu w Rudzie Śląskiej. To po nim zaginęło dwóch górników, którzy do dziś są poszukiwani. "W przypadku tego wstrząsu to narastało latami. Był to wstrząs związany z wieloletnią eksploatacją w wielu kopalniach na dużym obszarze" - komentuje w rozmowie z dziennikarzem RMF FM profesor Krystyna Stec z Głównego Instytutu Górnictwa.

Ruda Śląska to rejon, w którym do wstrząsów dochodzi często. Przyczyną tego jest biegnący tamtędy uskok tektoniczny oraz prowadzone od lat wydobycie węgla.

Część warstw dążyła do ruchu, tak jakby w górę. Po prostu to tam zostało. Do tego dochodzi pęknięcie skał, które gdzieś tam w podłożu znajdują się bardzo głęboko - mówi w rozmowie z dziennikarzem RMF FM profesor Krystyna Stec z Głównego Instytutu Górnictwa. W tym przypadku to narastało latami. Był to wstrząs o charakterze regionalnym, czyli związany z wieloletnią eksploatacją w wielu kopalniach na dużym obszarze - dodaje.

Ogniska tych wstrząsów są kilkaset metrów pod ziemią i fale sejsmiczne rozchodzą się we wszystkich kierunkach. Te wstrząsy są odczuwalne na przestrzeni bardzo wielu kilometrów Ten ostatni był odczuwalny na przestrzeni prawie czterdziestu kilometrów od miejsca powstania tego wstrząsu - komentuje.

Ogromne zniszczenia w wyrobisku

Do wstrząsu doszło w poprzednią sobotę, krótko po północy w tzw. ruchu Śląsk - rudzkiej części kopalni Wujek - na skutek odprężenia górotworu na głębokości 1050 m. Z zagrożonego rejonu wycofano górników. Podczas sprawdzania liczby pracowników okazało się, że dwóch górników przebywających w zagrożonym rejonie nie zgłosiło się.

Wstrząs spowodował ogromne zniszczenia w wyrobisku, m.in. jego znaczne zaciśnięcie i wypiętrzenie spągu, czyli podłoża. Ratownicy zmierzający po górników pracują w bardzo trudnych warunkach - muszą usuwać rumowisko skalne i zniszczone części maszyn. Dlatego musi zostać wydrążony nowy chodnik, który pozwoli szybciej dotrzeć do zaginionych.

(md)