Polska musi zrozumieć, gdzie znajduje się punkt ciężkości jej interesów. Przyszłość Polski jest w Europie, a nie na innych kontynentach - przekonywał zagranicznych dziennikarzy, w tym korespondenta RMF, polityk SPD Wolfgang Thierse.

Na spotkaniu z dziennikarzami zagranicznymi w Berlinie Wolfgang Thierse opowiedział się za silniejszym powiązaniem polskiej polityki zagranicznej z Unią Europejską.

Tomasz Lejman: Czy po podpisaniu, między innymi przed Polskę, tzw. listu ośmiu, została również nadwerężona polska lojalność w stosunku do Niemiec?

Wolfgang Thierse: Nie chcę w tym miejscu oceniać polskiego rządu, ale muszę powiedzieć, że po niemieckiej stronie doszło do pewnej takiej irytacji. Rozumiem oczywiście, że Polska musi być lojalna w stosunku do Stanów

Zjednoczonych. Ale muszę powiedzieć całkiem trzeźwo – przyszłość Polski leży w Europie. Należy też sobie przypomnieć, że do kompromisu w Kopenhadze doszło m.in. dzięki kanclerzowi Gerhardowi Schröderowi. Chodzi o sprawy finansowe, te pieniądze przyjdą z Niemiec, nie z Francji. To wszystko ma się razem. To musi polska strona wiedzieć i to nie jest z mojej strony żaden zarzut. Dla nas rozszerzenie Unii Europejskiej jest bardzo ważne. Polska jest tutaj szczególnie ważnym elementem i jesteśmy o tym przekonani, decydując się na kompromisy w Kopenhadze, i byłoby dobrze, gdyby Polska o tym nie zapomniała.

RMF: Co konkretnie wywołało irytacje po niemieckiej stronie?

Wolfgang Thierse: Bez wątpienia nie była to treść deklaracji solidarności z USA, to nie treść jest kontrowersyjna. Problemem jest raczej fakt, że ten list został opublikowany 2 czy 3 dni po wspólnej deklaracji europejskich ministrów spraw zagranicznych. To całe zdarzenie zostało odebrane jako taka kontra do tego, co Francja i Niemcy z innymi ministrami ustalili.

Thierse wielokrotnie podkreślał, że zdecydowany sprzeciw niemieckiego rządu wobec wojny w Iraku to nie populizm. Postawa rządu, opierająca się na zasadzie pokojowego rozwiązywania konfliktów, wynika z "koszmarnych" doświadczeń dwóch wojen światowych. Dzięki polityce udało się przecież rozwiązać bez rozlewu krwi dużo groźniejszy konflikt - tzw. zimną wojnę czyli konflikt między Wschodem i Zachodem - wyjaśnił niemiecki polityk.

foto Tomasz Lejman RMF Berlin

11:45