O 11.00 w kancelarii prezydenta rozpocznie się spotkanie z technikami farmaceutycznymi - dowiedział się reporter RMF FM. To odpowiedź na środowy protest kilkuset przedstawicieli tego zawodu. Demonstranci sprzeciwiali się m.in. ustawie "Apteka dla aptekarza", która odbiera technikom możliwość otwierania aptek i zostania ich właścicielem. Po wejściu w życie ustawy, takie uprawnienia mieliby tylko farmaceuci. Ustawa czeka na podpis prezydenta. Termin mija we wtorek.

O 11.00 w kancelarii prezydenta rozpocznie się spotkanie z technikami farmaceutycznymi - dowiedział się reporter RMF FM. To odpowiedź na środowy protest kilkuset przedstawicieli tego zawodu. Demonstranci sprzeciwiali się m.in. ustawie "Apteka dla aptekarza", która odbiera technikom możliwość otwierania aptek i zostania ich właścicielem. Po wejściu w życie ustawy, takie uprawnienia mieliby tylko farmaceuci. Ustawa czeka na podpis prezydenta. Termin mija we wtorek.
Środowy protest techników farmaceutycznych przed Ministerstwem Zdrowia /Paweł Supernak /PAP

Hasło środowego protestu brzmiało "Trzy razy NIE". Technicy sprzeciwiają się planom Ministerstwa Zdrowia, które chce zlikwidować zawód technika farmaceutycznego. Sprzeciwiali się także planom odebrania im prawa do sprzedaży leku o silnym działaniu (z tych planów Ministerstwo Zdrowia wstępnie wycofało się w środę). Protestowano też przeciwko ustawie "Apteka dla aptekarza", która zakłada, że aptekę będzie mógł założyć i prowadzić tylko farmaceuta, a technik farmacji już nie. Piątkowa rozmowa w kancelarii prezydenta ma właśnie dotyczyć tego ostatniego punktu. 

Jak dowiedział się nasz dziennikarz, główny argument z jakim na spotkanie idą technicy farmaceutyczni jest taki, że podpis prezydenta pod ustawą może oznaczać konieczność zamknięcia wielu aptek w całej Polsce, bo zabraknie farmaceutów, którzy te apteki mogliby prowadzić. W Polsce funkcjonuje 14 tysięcy aptek i 4 tysiące aptecznych. Farmaceutów są tylko 22 tysiące. Wyobraźmy sobie aptekę, w której na dwie zmiany pracuje dwóch magistrów farmacji. Tymczasem w Polsce mamy 40 tysięcy techników farmaceutycznych, ten zawód istnieje też w innych krajach niezmiennie. Technik farmaceutyczny ma w tej chwili duże kompetencje, może wydawać i przygotowywać leki - mówi w rozmowie z RMF FM Marzena Napieracz z Izby Gospodarczej Właścicieli Punktów Aptecznych i Aptek, która będzie reprezentować techników w kancelarii prezydenta.

Magister farmacji według planowanych przepisów może prowadzić do czterech aptek. On sam nie będzie wykonywał tego, tylko musi zatrudnić wykwalifikowane osoby, które będą prowadziły apteki. Naszym zdaniem nie ma żadnych przeszkód, żeby w ten sam sposób apteki prowadzili technicy farmaceutyczni. Część z nich prowadzi teraz własne apteki, punkty apteczne, albo są w spółkach z farmaceutami prowadzącymi apteki, albo pracują na stanowiskach techników farmaceutycznych w aptekach otwartych lub szpitalnych - przekonuje Marzena Napieracz. Postulaty techników w czwartek poparło kilka organizacji przedsiębiorców, w tym Business Centre Club.

W środę sprzeciwiła im się natomiast Naczelna Izba Aptekarska. Według NIA, technicy farmaceutyczni przekazują nieprawdziwe informacje. "Nasz niepokój budzi fakt przekazywania nieprawdziwych informacji przez organizatorów protestu, jakoby nowelizacja ustawy Prawo farmaceutyczne miała negatywny wpływ na przyszłość zawodu techników farmaceutycznych. Przepisy w żaden sposób nie odnoszą się do przyszłości tego zawodu, jak również powstawania lub zamykania punktów aptecznych. Ustawa dotyczy kwestii powstawania nowych aptek i ma na celu m.in. zwiększenie dostępności do usług farmaceutycznych dla pacjentów zamieszkujących tereny wiejskie" - czytamy w oświadczeniu, jakie wydała NIA.

To głównie technicy wydają nam dziś leki w aptekach. Jest ich dwa razy więcej niż innych farmaceutów. 

Przedstawiciele Izby Gospodarczej Właścicieli Punktów Aptecznych zwracają uwagę, że zatrudnienie techników jest dużo tańsze, a jeśli skończy się ich kształcenie, to nie będzie miał kto stanąć za ladą apteczną. Farmaceuta będzie na wagę złota i będzie mógł dyktować stawki, za jakie będzie pracował w aptece - wyjaśnia pani Elżbieta prowadząca aptekę pod Warszawą, która sama zatrudnia dwóch farmaceutów i dwóch techników.

(az)