"Im większy będzie rejestr dawców szpiku kostnego, tym większe będą szanse osób oczekujących na swojego dawcę" – mówią pracownicy fundacji DKMS Polska i zachęcają do rejestrowania się. Wszystkim chętnym wysyłają do domu specjalny zestaw do badania śliny. To pierwszy krok w stronę nowego życia dla osoby oczekującej na nie.

W zestawie są dwie długie pałeczki, instrukcja obsługi i formularz rejestracyjny. Pobraną próbkę należy odesłać do fundacji. Zaraz po jej otrzymaniu fundacja kieruje ją do laboratorium w Stanach Zjednoczonych. Tam odbywa się analiza – na jej wynik trzeba czekać około trzech miesięcy.

Można też zarejestrować się przychodząc na Dzień Dawcy i oddać cztery mililitry krwi. W obu przypadkach, jeżeli wyniki próbek nie budzą zastrzeżeń, zainteresowany otrzymuje informację o tym, że trafił do rejestru dawców szpiku. W DKMS Polska mamy zarejestrowanych obecnie ponad 370 tysięcy dawców, co stanowi ponad jedną czwartą wszystkich polskich rejestrów – mówi Agata Maraszek z fundacji. Z tej grupy już ponad 700 osób oddało swój szpik kostny lub komórki macierzyste dając tym samym komuś szansę na życie - dodaje Maraszek. Jak podkreśla, miejsce rejestracji nie jest ważne, bo i tak wszystkie dane trafiają do światowej bazy danych o dawcach szpiku. Najważniejsze jest zgłoszenie chęci pomocy innym.

Nigdy nie wiadomo, gdzie znajdzie się potrzebujący – może to być drugi koniec świata. Z dotarciem do niego nie będzie problemu. Sztab ludzi zaangażowanych w tę operację logistyczną jest w stanie dotrzeć wszędzie. Szpik z DKMS najdalej dotarł do Brazylii.

Czujemy, ze robimy coś bardzo ważnego, bo przecież ratujemy życie
– mówi  Iwona Tomanek, kierownik działu medycznego DKMS Polska. Tomanek opowiada, że odnalezieniu genetycznych bliźniąt i przygotowaniu ich do przeszczepu, towarzyszą olbrzymie emocje. Cały zespół jest mocno zaangażowany. Podchodzimy do tego bardzo osobiście i dokładnie śledzimy historie naszych pobrań – mówi. Nasz dział łączy trzy podmioty biorące udział w przeszczepie – dawcę, klinikę transplantacyjną, która reprezentuje biorcę i klinikę, która pobierze materiał od dawcy. Koordynujemy cały ten proces. Dopinamy na ostatni guzik proces przygotowań i zgodność wszystkich dat – dodaje szefowa działu medycznego.

Cały proces, nie tylko ten ostateczny związany z pobraniem, jest niezwykle emocjonujący. Już na etapie informowania dawców o tym, że być może to oni uratują komuś życie, często pojawiają się łzy. Ludzie różnie reagują, ale prawie w stu procentach przypadków okazują radość – mówi Marcin Szczepkowski koordynator pobrań fundacji DKMS.

Zadaniem pracowników fundacji jest również informowanie dawców o procedurze związanej z pobraniem. Umawiamy ich na ostateczne potwierdzenie zgodności genetycznej, która została wykazana przy rejestracji – dodaje Szczepkowski. Musimy też zbadać dawców pod kątem wirusologicznym i też pod kątem ewentualnych przeciwwskazań do udziału w samym zabiegu. Nie możemy narażać ich zdrowia – dodaje koordynator ds. pobrań.

Zdarza się, że niektórzy ludzie nie mogą zostać dawcą z przyczyn zdrowotnych. Ale zdarza się też, że nie zostają wybrani z powodu znalezienia innego dawcy – bardziej zgodnego genetycznie. Jeżeli już jednak dojdzie do pobrania i przeszczepu, przez dwa lata po zabiegu dawca jest zarezerwowany do ponownego pobrania dla tej samej osoby - czasami zdarza się taka konieczność. Po tych dwóch latach dawca i biorca mogą się spotkać. Właśnie tyle trwa powrót do zdrowia pacjenta po przeszczepie.

W 50 polskich miastach można zadeklarować chęć oddania szpiku. Jeżeli chcecie wiedzieć w jakich, zajrzyjcie na: http://www.dkms.pl