"Oczywiście to, kto stoi na czele rządu, to zawsze jest wypadkowa różnych okoliczności i wszystko może się zmienić” – stwierdziła premier Beata Szydło w wywiadzie dla „Polski The Times”. „Podchodzę do tego z pokorą, ale na dziś nie widzę w Polsce sytuacji, która wymagałaby jakichś gwałtownych zmian w rządzie" – dodała.

"Oczywiście to, kto stoi na czele rządu, to zawsze jest wypadkowa różnych okoliczności i wszystko może się zmienić” – stwierdziła premier Beata Szydło w wywiadzie dla „Polski The Times”. „Podchodzę do tego z pokorą, ale na dziś nie widzę w Polsce sytuacji, która wymagałaby jakichś gwałtownych zmian w rządzie" – dodała.
Beata Szydło /Paweł Supernak /PAP

W ocenie szefowej rządu układ władzy, w którym to ona sprawuje urząd premiera w stałym porozumieniu z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim nadal sprawdza się "bardzo dobrze".

Być może czasem jest niedosyt spotkań, głębszej analizy spraw, ale to wynika tylko z braku czasu - stwierdziła Szydło. Jednocześnie przyznała, że jest świadoma "tego, co trzeba poprawić, aby pracować jeszcze skuteczniej".

Mogę powiedzieć tylko tyle, że jeżeli ktoś traci tempo, musi usiąść na ławce rezerwowej - powiedziała szefowa rządu odpowiadając na pytania o rekonstrukcję. Jednocześnie przyznała, że nie wszystkie zachowania polityków jej obozu budzą jej aprobatę, jak choćby ostatnie lekceważące wypowiedzi na temat strajkujących rezydentów.

Ja nie powiedziałabym dziś, że nie mamy z kim przegrać. Mamy. Możemy także przegrać z samym sobą. I choć oceniam, że na dziś opozycja jest bardzo słaba, to przestrzegałabym wszystkich moich kolegów przed zbytnim optymizmem - zauważyła Szydło. Zapewniła też, że nie czuje się zmęczona swoją rolą. 

Nigdy nie jest tak, że jest się lubianym przez wszystkich. Czasem słyszę zarzuty, że nie jestem decyzyjna. A ja podejmuję wiele decyzji, tyle, że niekoniecznie muszą one być wszystkim na rękę. Również w mojej partii - zauważyła Szydło. Przypomniała również, że nigdy nie ukrywała, iż ważne decyzje konsultuje z Jarosławem Kaczyńskim. Martwiłabym się raczej, gdyby przestał ze mną rozmawiać - stwierdziła.

Jej zdaniem "zdrowe podejście do polityki" ma dzięki temu, że nie oderwała się od zwykłych ludzi. Wciąż obracam się wśród nich: robię jak oni zakupy, chodzę wciąż do tej samej fryzjerki, pani Kasi, czy jak dawniej do kina w Bielsku-Białej, a niekoniecznie w blasku fleszy w Warszawie. Zdradzę, że ostatnio nikt nie zauważył, że pojechałam do domu pociągiem i to było świetne - dodała premier.

(mn)