Dyrekcja wrocławskiego szpitala klinicznego nakazała klinice hematologii we Wrocławiu wstrzymanie przyjmowania dzieci chorych na raka. W kasie placówki brakuje 4 mln zł. Leczą się tam maluchy chore na białaczkę z całej południowo-zachodniej Polski. NFZ zalega szpitalowi, któremu podlega klinika, 19 mln zł. Szefowa kliniki hematologii zapowiada, że nie zastosuje się do zaleceń przełożonych.

Szefowa kliniki prof. Alicja Chybicka zapowiada, że nie wstrzyma przyjęć. Nie mogę tego zrobić, bo skażę na śmierć dzieci, które mają rozpocząć procedury. Te dzieci, które tutaj trafiają, to są dzieci, które walczą o swoje życie. Nie widzę osobiście takiej możliwości, żebym mogła cokolwiek wstrzymać. Nikt, kto nie jest matką i ojcem, komu jego dziecko nie umierało na rękach, nie wie jakie to straszne. Jeśli taki jest wyrok boski, że dziecko musi ten świat opuścić, to trudno. Natomiast, jeżeli jest to brak pieniędzy, nieudolność urzędników, czy jakiekolwiek inne okoliczności, to jest naprawdę straszne - mówi prof. Chybicka.

Jesteśmy jedyną taką kliniką w Polsce południowo-zachodniej. W przeciągu doby przyjęliśmy 10 nowych dzieci - mówiła profesor. Podkreśliła, że jeśli nie znajdą się pieniądze na leczenie, zwróci się o pomoc do społeczeństwa.

Do wrocławskiej kliniki miało zostać przyjętych kolejnych 10 dzieci. Wśród nich 3-letni Piotruś, który czeka na przeszczep szpiku.

Przeszliśmy wszystkie pięć bloków chemioterapii, bo Piotruś ma białaczkę szpikową. Już tyle miesięcy leczenia. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze, że nas nie odeślą do domu i będzie wszystko dobrze. Takie dzieci nie mogą czekać, takie malutkie. Przesunięcie przeszczepu łączy się tym, że dodatkowa chemia jest podawana tym dzieciom. Nasz Piotruś bardzo ciężko poprzechodził wszystkie bloki. Nie wyobrażam sobie, że miałby kolejne chemię przechodził - mówi mama Piotrusia.

Jak mówi Andrzej Zdeb, dyrektor Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego, któremu klinika podlega w szpitalu zaczyna być dziura w zasadzie nie do pokrycia. Brakuje pieniędzy m.in. na zapłatę czy zakup środków medycznych, czy opłatę za media.

Zdeb poinformował, że w podobnej sytuacji jest także klinika lecząca nowotwory u dorosłych. Tam za nadwykonania NFZ jest winien ponad 3 mln zł. Łączna wartość wykonanych w naszym szpitalu, a niezapłaconych świadczeń medycznych w okresie od 2008 r. do końca października 2010 r. wynosi około 20 mln zł - powiedział dyrektor.

Narodowy Fundusz Zdrowia twierdzi, że szuka pieniędzy do załatania budżetowej dziury we wrocławskim szpitalu.

Według wiceministra zdrowia Marka Twardowskiego wrocławski szpital nie ma prawa odmawiać pacjentom leczenia. Zgodnie z obowiązującym prawem w Polsce, wszyscy muszą wykonywać procedury ratujące życie. Transplantacje np. szpiku są procedurami ratującymi życie. Nigdy się nie zdarzyło, żeby ten gmach - dopóki te procedury były opłacane przez ministra zdrowia - komukolwiek za taką procedurę nie zapłacił - podkreśla Twardowski.

Procedury transplantacyjne zostały przekazane do Narodowego Funduszu Zdrowia, są to procedury ratujące życie. One są oczywiście drogie. Taka procedura transplantacji szpiku kosztuje ćwierć miliona. Ale NFZ, jeżeli nawet jest to już poza kontraktem, to oczywiście, że zapłaci, bo tak było do tej pory - zaznaczył.

Wiceminister dodał, że dyrektor wrocławskiego szpitala powinien spotkać się z dyrektorem wrocławskiego NFZ i wyjaśnić wątpliwości.

Według rzeczniczki dolnośląskiego NFZ Joanny Mierzwińskiej klinika prof. Alicji Chybickiej na chwilę obecną ma niezapłacone za nadwykonania 1,8 mln zł. Mierzwińska zapewniła, że fundusz będzie płacił za świadczenia ratujących życie i nie zabraknie pieniędzy na leczenie dzieci z chorobą nowotworową. Pieniądze miały być zapłacone w grudniu, ale postaramy się przyśpieszyć procedury - dodała Mierzwińska.