Dantejskie sceny dzieją się na zakopiańskich dworcach. Wielu sylwestrowych gości stolicy Tatr postanowiło dopiero wieczorem wrócić do domu. Nie wszystkim to się udało. Prawdopodobnie kilkadziesiąt osób będzie musiało koczować w nocy na peronach lub w holach.

Pociąg do Poznania, który odjechał po godz. 20, był maksymalnie wydłużony, ale i tak miał tylko około 600 miejsc, a na peronie czekało na niego kilka tysięcy pasażerów. Jesteśmy przerażeni. W pierwszą stronę jechaliśmy pierwszą klasą. Teraz zabrakło pieniędzy (…) jedziemy drugą i żałujemy strasznie - mówi młoda poznanianka.

Klasy wagonów nie mają już jednak znaczenia. Wiele osób zdecydowało się jechać nawet na stojąco, byle tylko pojechać. Musimy zająć dobre pozycje. Będziemy atakować - zaznaczają młodzi pasażerowie.

Ci, którzy nie zmieścili się do tego pociągu, będą mieli jeszcze szansę po godz. 22. Wszystko jednak wskazuje na to, że nie wszystkim uda się dzisiaj wydostać z Zakopanego.